Komu mieszkańcy Białych Błot zawdzięczają ten bałagan? (komentarz)



Gminą Białe Błota rządzi osoba, której władza nie pochodzi z demokratycznych wyborów – wyboru dokonali bowiem niektórzy urzędnicy i część radnych. Wojewoda na to przystał, a decyzje wójta zaczynają być podważane przez osoby, które po prostu z nimi się nie zgadzają. Sytuacja grozić może chaosem prawnym.

 

Od 2 stycznia gminą rządzi wicewójt Jan Jaworski, który patrząc na ostatnie ruchy w gminie zaczyna wprowadzać swoje porządki. W środę zmienił nawet przewodniczącą komitetu obchodów 100-lecia niepodległości – zmiana może mało znacząca, ale na pewno symboliczna.

 

Dzień wcześniej urzędem gminy wstrząsnęła informacja medialna – sąd nie uwzględnił wniosku prokuratury o wydłużenie aresztu dla wójta Macieja K. i być może za tydzień ujrzy on wolność. Nie wiadomo czy zostanie nałożony na niego zakaz pełnienia funkcji publicznych czy wróci normalnie do pracy. W przypadku tej drugiej sytuacji można się spodziewać, że ,,porządki Jaworskiego” zostaną cofnięte, spekuluje się nawet, iż jedną z pierwszych decyzji wójta po powrocie do gabinetu będzie zwolnienie Jaworskiego. K. już raz Jaworskiego zwalniał, na początku kadencji, bowiem był on bliskim współpracownikiem poprzedniej wójt, która przegrała w 2014 roku wybory.

 

Na przełomie roku doszło w gminie Białe Błota do dość nietypowej sytuacji. O ile samo zatrzymanie wójta i tymczasowy areszt to już było zdarzenie sensacyjne, to ciężko znaleźć przypadek w Polsce, gdy pierwszy wicewójt (Jan Czekajewski) planując przejście na emeryturę, powołał kolejnego wicewójta dla utrzymania ciągłości władzy. Doszło do sytuacji, gdy władzę nad gminą przejęła osoba wręcz wytypowana przez aparat urzędniczy, a w takich wypadkach nie oszukujmy się, najlepszymi kandydatami są ci dający nadzieję na utrzymanie w dużej mierze status quo. Wszystko jednak za plecami mieszkańców, których nikt nawet o zdanie nie zapytał, w żaden sposób.

 

Do takiego rozstrzygnięcia przyczyniło się wiele osób. Zasługi sobie wprost na Facebook-u przypisuje poseł Paweł Skutecki (o dziwo zwolennik powszechniejszych referendów). Poseł z tego co wiemy oficjalnie wystąpił do Biura Analiz Sejmowych o opinie prawną, czy wicewójt Jan Czekajewski ma prawo powołać drugiego wicewójta. BAS stwierdziło, że ,,ma”. Analiza ta nie obejmowała już jednak kwestii takiej, czy po rezygnacji pierwszego wicewójta, drugi wicewójt może przejąc władzę. Przytoczone przeze mnie wczoraj na Portalu Kujawskim interpretacje prawników wskazują, że niekoniecznie. Ktoś jednak taki stan rzeczy zaakceptował – tutaj mowa o wojewodzie Mikołaju Bogdanowiczu, który nie widział potrzeby zawnioskowania do premiera o powołanie komisarza.

 

Pomijając już fakt, że w przypadku dość poważnych zarzutów dla wójta i sekretarz gminy (na Agnieszkę P. nałożono zakaz pełnienia funkcji publicznych), wydawałoby się rozsądnym wprowadzenie komisarza, czyli osoby mówiąc kolokwialnie ,,spoza układu”, to pełnienie funkcji przez drugiego wicewójta, którego mandat władzy jest dyskusyjny, może doprowadzić do dużego chaosu prawnego w firmie. Najprawdopodobniej jedna z decyzji pełniącego obowiązki wójta Jana Jaworskiego trafi do rozpatrzenia przez sąd, jeżeli niezgadzający się z decyzją wicewójta ją wygra i sąd stwierdzi, że nie miał on ustawowej legitymacji do pełnienia tej funkcji, to oznaczać może, iż wszystkie wydane przez urząd decyzje od 2 stycznia są nieważne. Powstały w ten sposób chaos jest trudny do wyobrażenia sobie.

 

Jeżeli wójt Maciej K. wróci w lutym do pracy, to wdzięczny będzie mógł być przede wszystkim wojewodzie, bowiem nie powołując komisarza, w pewnym sensie uchronił go przed wygaśnięciem mandatu wójta.

 

 


Wspomniane w publikacji opinie prawne kwestionujące przejęcie władzy przez drugiego wicewójta przedstawiam w publikacji – Są wątpliwości co do legalności pełnienia obowiązków wójta w Białych Błotach