Kilkaset osób wzięło udział w bydgoskiej manifestacji z okazji tzw. ,,Czarnego Piątku”, będącego wyrazem sprzeciwu wobec zaostrzania prawa aborcyjnego. Pojawiały się jednak też głosy domagającej się liberalizacji prawa tak, aby aborcja była dostępna na życzenie.
– Zapytano mnie wczoraj – czy to na pewno mój protest? Odpowiedziałam tak. Zapytano mnie – czy idę walczyć o śmierć? Odpowiedziałam nie, idę walczyć o życie, swoje i godne życie swoich dzieci – mówiła na Starym Rynku Joanna Czerska-Thomas z Nowoczesnej.
Projekt obywatelski za którym stoi Kaja Godek, będący przedmiotem prac w Sejmie, zakłada usunięcie przesłanki do legalnej aborcji, jaką jest prawdopodobieństwo uszkodzenia płodu. Jak ocenia Godek w oparciu o tę przesłankę w Polsce dokonywanych jest 96% aborcji, często poprzez nadużywanie nie do końca jasnych przepisów. Projekt Godek nie zakłada natomiast wykreślenia przesłanki związanej z zagrożeniem życia kobiety.
Na manifestacji padały jednak również bardziej stanowcze oczekiwania – My się cofamy do średniowiecza. Jeżeli kobieta nie chce urodzić dziecka to nie urodzi. To dotyka kobiet biednych, które nie mają pieniędzy na dokonanie aborcji za granicą – mówiła do mikrofonu jedna z uczestniczek – Pamiętam czasy komunistyczne, gdzie te sprawy były normalne. Się szło do lekarza, lekarz się pytał, nie było żadnych psychologów i rozmów. Jak kobieta nie chciała dziecka to nikt się nad tym nie rozczulał.
Następnie udano pod Kurie Diecezjalną, aby przekazać biskupowi Janowi Tyrawie wieszak – Polska wolna od biskupów – skandowano