Przyszła wiosna i odsłoniła wysypiska

Fot: Bogusław Białas

Dzikie wysypiska są naszą zmorą – najbardziej widoczną są wiosną, po stopieniu się śniegu, wyjawiają się porozrzucane śmieci. Kilka lat po wejściu w życie tzw. rewolucji śmieciowej, nadal borykamy się z tym problemem.

Na Glinkach, nieopodal marketu Carrefour można znaleźć prawdziwe skarby: zardzewiałą lodówkę, oponę samochodową oraz szereg mniejszych odpadów komunalnych. Widząc pełno porozrzucanych plastikowych butelek aż dziw bierze, że ktoś postanowił je wyrzucić wlesie, gdy można by je chociażby sprzedać w ramach recyclingu. Zapewne podobnych odkryć w Bydgoszczy w najbliższym czasie dokonamy więcej.

 

 

W 2013 roku dość znaczącą zmieniły się przepisy dotyczące utrzymania czystości. Wcześniej zorganizowanie sobie odbioru śmieci było obowiązkiem właściciela nieruchomości, od 2013 roku obowiązek ten spadł na miasto, stąd też właściciele muszą wpłacać Urzędowi Miasta stałą opłatę zależną od liczby zamieszkujących nieruchomość osób. Uznano, że skoro wszyscy będą i tak płacić, to nie będzie się opłacało wywożenie śmieci do lasu. W praktyce okazało się, że system ten do końca nie funkcjonuje – okazuje się bowiem, że w Bydgoszczy według deklaracji ,,śmieciowych” jest mniej mieszkańców niż wynika to z danych GUS (ratusz podejrzewa, że nie wszystkich mieszkańców zgłosili właściciele), a jak pokazują niniejsze zdjęcia, śmieci nadal są wyrzucane na dziko.

 

Pokazane na zdjęciach odpady zapewne zostaną posprzątane na koszt Bydgoszczy, czyli nas wszystkich.