Skutecki: O systemie ochrony zdrowia przede wszystkim z pacjentami



W środę odbyło się kilku godzinne posiedzenie sejmowej Komisji Zdrowia, poświęcone m.in. wypowiadaniu przez rezydentów klauzul opt-out. Opozycja zarzucała ministrowi Radziwiłłowi, że zbyt biernie przygląda się sytuacji w kraju, natomiast minister z kolei podkreślał, że bezpieczeństwo pacjentów nie jest zagrożone. Poseł Paweł Skutecki z Kukiz15 wyszedł z nieco innego założenia.

Zdaniem bydgoskiego parlamentarzysty spór pomiędzy politykami z koalicji rządzącej oraz Platformy Obywatelskiej słucha się z zażenowaniem, bowiem w małym zakresie dotyczy on zwykłych pacjentów – Z kolegami jako jedni nieliczni w tej komisji reprezentujemy pacjentów a nie środowisko medyczne – mówił poseł Paweł Skutecki, podczas posiedzenia Komisji Zdrowia – Nas interesuje żeby przyjął nas w miarę szybko, w miarę przygotowany, wypoczęty lekarz. Nas nie obchodzi skąd pan weźmie na to pieniędzy i lekarzy. My jesteśmy pacjentami potrzebujemy pomocy.

 

– I opozycja i pan minister cały czas mówicie o pieniądzach, słyszałem o różnych cudach, ale pieniądze nie leczą – podkreśla Skutecki – Pewna grupa lekarzy – rezydentów i specjalistów, zgodziła się dobrowolnie pracować więcej niż 50 godzin w tygodniu. Panie ministrze jako pacjent wolałbym, żeby przyjmował mnie lekarz, który coś jeszcze mniej więcej kontaktuje z czym ma do czynienia.

 

Klauzua opt-out oznacza dobrowolną zgodę lekarza na pracę powyżej 48 godzin w tygodniu. W niektórych szpitalach, w tym bydgoskim szpitalu im. Biziela, wypowiedzenie kilkudziesięciu klauzul wywołało groźbę nawet małego paraliżu. Na szczęście dyrekcja szpitala póki co sobie z tym problemem radzi.

 

– Problem jest w tym, że jakakolwiek zmiana powodująca zwiększenie lekarzy w Polsce, przyniesie owoce po kilkunastu latach. Nie będzie wtedy już pana jako ministra, ani nas jako posłów, ale będziemy jako pacjenci – kontynuował Skutecki.

 

W opinii posła Pawła Skuteckiego należy podjąć rzeczową debatę o przyszłości służby zdrowia w Polsce, w której dominującą rolę mieliby przedstawiciele pacjentów, a nie zawodów medycznych, tak jak ma to miejsce obecnie.