Noc z piątku 11 sierpnia, na sobotę 12 sierpnia zmieniła życie wielu osób, od tego momentu wszystko stało się inne, gdy wcześniej komunikaty o nadchodzących burzach przechodziły bez echa, od tego momentu wywoływały uczucie lęku. Od nawałnic minął rok, do dzisiaj jednak nie udało się jeszcze wszystkiego odbudować.
Połamane drzewa, powyrywane słupy energetyczne i zniszczone dachy – tak wyglądał krajobraz Krajny i Pałuk po nawałnicach z sierpnia ubiegłego roku. W sobotę 12 sierpnia bardzo dużo pracy mieli strażacy, którzy pomagali poprzez plandeki zabezpieczyć prowizorycznie zniszczone dachy. Niektórzy mieszkańcy przez kilka tygodni byli bez prądu, aż pracownikom Enea udało się naprawić zniszczoną przez żywioł sieć. Były wsie, gdzie sklepy musiały pracować na agregatach prądotwórczych, bez których nie dało się uruchomić kas fiskalnych. Agregatów w tym okresie było jednak jak na lekarstwo.
– Brakowały sekundy i wszystko by spadło na nas – mówił ministrowi jeden z gospodarzy w miejscowości Dziedzinek (gmina Koronowo0, który następnie zaprosił go do budynku, w którym nie było już dachu. Budynek zakrywało tylko prowizoryczne zabezpieczenie. Ministrowi Mariuszowi Błaszczakowi towarzyszył wiceminister obrony narodowej Bartosz Kownacki, wojewoda Mikołaj Bogdanowicz i samorządowcy, którzy w przypadku tej klęski są najbliżej mieszkańców.
{youtube}kp6EHwkvjQ4{/youtube}
Informacje o tym co się stało do opinii publicznej dotarły z pewnym opóźnieniem. Po kilkunastu godzinach głośno zrobiło się o Rytlu w województwie pomorskim, gdzie zniszczone zostały kompletnie hektary lasów. Dopiero po kilku dniach zauważono, że jeszcze większa tragedia miała miejsce chociażby w powiatach sępoleńskim, żniński i tucholskim. Jak się później oszacuje, największe zniszczenia trąba powietrza wyrządziła w gminie Sośno w powiecie sępoleńskim. Tam zniszczeniom uległo najwięcej budynków.
{youtube}5uCX9DVDmg8{/youtube}
Wojsko udrażnia Kamionkę
W Sośnie zrodziła się też fenomenalna solidarność. Mieszkańcy dość szybko zorganizowali się w dziele wzajemnej pomocy. Po jakimś czasie na Krajnę zaczęli zjeżdżać się wolontariusze z całej Polski. Sośno stało się takim społecznym centrum pomocy poszkodowanym. Trwało to długimi tygodniami. Niestety dochodziło również do sporów o podłożu politycznym z przedstawicielami lokalnej władzy, ale to na szczęście miało znaczenie marginalne.
Rytel