Powoli zbliżamy się do wyborów do Parlamentu Europejskiego (maj 2019 roku). W Polsce będą one przede wszystkim sondażem na kilka tygodni przed wyborami parlamentarnymi, pokazującymi realną siłę PiS i Koalicji Obywatelskiej. W skali UE gra toczy się jednak o coś zupełnie innego.
Od wielu lat politycznie w Parlamencie Europejskim dominuje Europejska Partia Ludowa, której prominentnymi przedstawicielami są: Jean-Claude Juncker, Donald Tusk, Angela Merkel. Jak wynika jednak z sondaży na dzisiaj EPP może stracić kilkadziesiąt mandatów, co może oznaczać w przyszłym roku jakieś przetasowania w polityce PE. Stracić ma też druga siła – socjaldemokracja S&D. W praktyce oznaczać może to, że więcej do powiedzenia będą mieli liberałowie związani ze znanym z krytyki polskiego rządu Guyem Verhosadtem (ta frakcja zyskuje według sondażu portalu europeelects.eu) oraz Europy Narodów i Wolności, skupiająca eurosceptyków.
Nie można wykluczyć, że dla niedopuszczenia bardziej skrajnych poglądów, EPP i S&D wejdą w bliższą współpracę, co oznaczać będzie i tak w pewnym sensie skręcenie chadeków z EPP na lewo.
Według sondaży bastion EPP będą Niemcy i Polska, dość silnym poparciem ta frakcja cieszy się też w Hiszpanii, we Francji i na Węgrzech. Na tym teoretycznie Polska jako jeden z głównych bastionów mogłaby zyskać. S&D to z kolei przede wszystkim: Niemcy, Hiszpania, Rumunia i Włochy.
Ciekawe mogą być ewentualne ruchy PiS-u, który wybory w Polsce ma szansę wygrać. Po wyjściu Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej frakcja ECR będzie się opierać głównie o Polskę, do tego doją pojedynczy posłowie z mniejszych krajów. W takiej sytuacji Prawo i Sprawiedliwość będzie musiało rozważyć poszukanie nowych sojuszników. Gdyby PiS zdecydował się wejść do EPP, to z jednej strony umocniłby tę frakcję, co zmniejszyłoby wpływy socjaldemokracji na Parlament Europejski, z drugiej strony Polacy, pod warunkiem, iż nie przenosiliby sporu krajowego na szczebel unijny, byliby największą siłą w tej frakcji. Dość silną pozycję w EPP ma premier Węgier Victor Orban, z którym wspólny język często znajduje lider PiS-u Jarosław Kaczyński.
Do wyborów jeszcze jednak dobre pół roku, więc dzisiaj trudno kreować scenariusze na przyszłość. Widoczne jest jednak osłabienie EPP i S&D oraz wzrost lewicy z ALDE oraz eurosceptyków. Pamiętać trzeba, że Parlament Europejski to nie jedyny ośrodek władzy w UE, cały czas kluczowa rola leży w gestii Rady Europy, gdzie z kolei głosy zabierają przedstawicieli rządów. Tutaj pewne zmiany powoli już zachodzą, za sprawą wchodzenia do rządów eurosceptyków. Przykładem tego jest wycofanie się Austrii z agenty migracyjnej.