Władze w Białych Błotach oddano urzędnikom



Powrót wójta Macieja K. do pracy w tej kadencji wydaje się mało prawdopodobny, zważając na to, że za kilka tygodni dobiegnie ona końca. Od stycznia rządy w gminie pełni drugi wicewójt Jan Jaworski, który nie posiada zarówno demokratycznego mandatu, ani nie jest komisarzem mianowanym przez przez Premiera RP. Wybrany został bowiem w praktyce przez grupę urzędników i radnych, kulisy tego wyboru zapewne zostaną tajemnicą skrywaną przez ściany Urzędu Gminy Białe Błota.

Formalnie wójtem jest Maciej K., który władzy nie sprawuje już prawie od roku. Jesienią ubiegłego roku K. został zatrzymany przez policje z powodu zarzucanych mu nadużyć. Kilka miesięcy spędził w areszcie, później postanowiono zastosować wobec niego zakaz pełnienia funkcji. Z punkt widzenia prawnego przeszkoda do pełnienia przez niego funkcji jest tylko ,,przemijająca”, czyli czasowa. W praktyce wszystko wskazuje na to, że K. i tak już nie będzie rządził.

 

Przemijająca czy nie przemijająca przeszkoda, wydaje się tylko małym niuansem. Ma to jednak kolosalne znaczenie, bowiem w przypadku przemijającej przeszkody premier Mateusz Morawiecki musiałby powołać komisarza do zarządzania gminą do czasu wyborów. Z zasady powinna być to osoba niezwiązana z żadnymi koteriami, które potworzyć się mogły w Urzędzie Gminy. Tutaj uznano, że przeszkoda wobec K. jest przemijająca, stąd też władze oddano wicewójtowi Janowi Czekajewskiemu, do czasu powrotu K. do pracy. Czekajewski planując emeryturę, pod koniec 2017 roku powołał drugiego wicewójta Jana Jaworskiego, co okazało się na skalę Polski chyba ewenement, bo wcześniej nikt nic takiego nie uczynił. Zgodę na takie rozwiązanie sprawy udzieliły jednak służby wojewody Mikołaja Bogdanowicza. Nie sposób jednak nie podnosić kwestii, iż Jaworski został wytypowany przez urzędniczy aparat, w obawie przed mogącym ,,namieszać” komisarzem. Kulisy jego wyboru zapewne są znane tylko tym, którzy w tym brali udział. Wiemy, że obok części urzędników, brali udział w tych rokowaniach niektórzy radni, a także poseł Paweł Skutecki.

 

Nie zmieni to jednak faktu, że odbyło się to ponad mieszkańcami, bez ich mandatu i zachowania jakiejkolwiek transparentności.