Wprowadzenie wolnych niedziel nie doprowadziło do końca świata



Fot: Davide Guglielmo

 Fot: Davide Guglielmo

Data 1 maja na trwałe wpisała się do kalendarza jako ten dzień, w którym szczególnie akcentuje się problematykę związaną z pracą i problemami przed którymi stoją pracownicy. W tym roku możemy spojrzeć na pewne aspekty praktycznie, bowiem kilka tygodni temu wprowadzony został zakaz handlu w niedzielę.

W Polsce Święto Pracy obchodzone jest 1 maja od 1950 roku, jako upamiętnienie strajku robotników w Chicago, które dość radykalnie zmieniły relacje pracodawca – pracownik, bowiem protestujący domagali się wprowadzenia ośmiogodzinnego czasu pracy. Dzisiaj również w Kościele katolickim przypada wspomnienie św. Józefa Rzemieślnika, który patronuje ludziom pracy i robotnikom.

 

Patrząc dzisiaj na tamte wydarzenia z końca XIX wieku w Chicago możemy wyjść z wnioskiem, że robotnicy rzucili wyzwanie ideologii leseferyzmu, gdzie nadrzędnym celem jest maksymalizacja zysków, bez liczenia się z pracownikiem. Szczególnie popularny leseferyzm był w XIX wieku w Wielkiej Brytanii, gdzie prawie połowa pracowników fizycznych nie miała ukończonego 20. roku życia. Powszechna była również praca dzieci w fabrykach.

 

Podobny spór ideologiczny dostrzegam w ostatnich tygodniach w Polsce. Nie ma co prawda masowych strajków, bowiem czasy są inne. Za pracującymi bezpośrednio wstawiły się natomiast władze państwowe, dlatego też od marca w Polsce obowiązuje częściowy zakaz handlu w niedzielę (w wybrane dni) w ramach okresu przejściowego, docelowo jednak zakaz ma objąć wszystkie niedziele. Patrząc na opinie jakie pojawiały się w przestrzenni publicznej, trzeba przyznać, że toczyła się jakaś walka. Straszono wręcz apokalipsą i masowymi zwolnieniami. Po dwóch miesiącach obowiązywania zakazu pracy w niedziele zwolnień nie widać, za to dostrzec można, że niektóre sieci handlowe coraz bardziej walczą o pracownika, chociażby poprzez podnoszenie wynagrodzeń, choć trudno mówić o jakiejś radykalnej poprawie sytuacji pracowników handlu. Być może sytuacja gospodarcza wymusi poprawę dopiero za jakiś czas.

 

Brakuje pracowników

Pracownicy handlu nie są zwalniania z prostego powodu, bowiem w handlu brakuje po prostu rąk do pracy. W opracowaniu ,,Analiza pracy w handlu detalicznym i hurtowym w 9 krajach Europy”, opracowanym przez UNI Europa Global Union i EuroCommerce wskazałem, że w Polsce brakuje około 100 tys. pracowników. Z tego raportu wynika, że w Polsce mamy podobną liczbę placówek handlowych co we Francji, pracuje w nich jednak u nas o około 600 tys. pracowników mniej. Polski sprzedawca pracuje zatem znacznie ciężej od swojego francuskiego odpowiednia. Osobną kwestią są też niższe wynagrodzenia polskich pracowników.

 

Przekłada się to na wyższe dochody w Polsce, gdzie pracownicy pracują więcej i za mniejsze pieniądze. Działa zatem leferystyczna zasada – dążenia do maksymalizacji zysków przy jak najniższym koszcie.

 

Na zakończenie, tradycyjnie nawiąże do ordoliberalizmu, nurtu gospodarczego na którym po II wojnie światowej zbudowała się potęga gospodarcza Niemiec – Na straży wolnej konkurencji powinno stać prawo i moralność – podkreślał jeden z głównych ideologów odroliberalizmu Wilhelm Röpke. Z racji tego, że wielokrotnie o tym nurcie pisałem na Portalu Kujawskim, tym razem pozwolę sobie pominąć jego szerszą charakterystykę.

 

Przykład ordoliberalizmu pokazuje, że moralność w życiu gospodarczym nie musi oznaczać słabszych wyników gospodarczych.