Żeby napisać o funkcjach samorządowych jakie pełnił, to trzeba się nieco wysilić – wicemarszałek Województwa Kujawsko-Pomorskiego, zastępca prezydenta Bydgoszczy oraz wiceprzewodniczący Rady Miasta Bydgoszczy. W poprzedniej kadencji Rady jeden z lepszych radnych, ale znalazł się w dość kontrowersyjnych okolicznościach na oucie. Mylili się jednak ci, co myśleli, że Jan Szopiński już nie będzie odgrywał żadnej roli w życiu publicznym, bowiem jako nowy poseł ma szansę być jedną z ważniejszych postaci w lokalnej polityce.
Do 2014 roku Jan Szopiński był zastępcą prezydenta Rafała Bruskiego, funkcję stracił z dnia na dzień, po tym jak SLD głosowało przeciwko bydgosko-toruńskiemu ZIT. Do dzisiaj lubi wypominać to prezydentowi Bruskiemu, gdy ten zbyt wyraziści wypomina radnym PiS brak asertywności wobec rządu. Przypomina wówczas prezydentowi brak asertywności wobec wicepremier w rządzie Donalda Tuska, która narzuciła bydgosko-toruński ZIT.
Po tamtej dymisji Szopiński odgrywał już mniejszą rolę, SLD w kadencji 2014-2018 otrzymało dwa stanowiska wiceprezydentów, ale Szopińskiego nikt na tym stanowisku nie chciał. W ramach kompromisu wybrany został wiceprzewodniczącym. Jako wiceprzewodniczący Rady Miasta nie raz podpadał koalicjantom z PO, stąd też przed ubiegłorocznymi wyborami samorządowymi pojawiły się pogłoski, że brak jego nazwiska na liście do Rady Miasta to kara. SLD wystawiło go w wyborach do sejmiku, gdzie jednak lewica miała małe szansę na mandat. Szopiński przepadł w wyborach.
Postawił na dobrego konia
Już po wyborach do Parlamentu Europejskiego panowało przeświadczenie, że jedynka dla Lewicy w okręgu bydgoskim będzie przypadać dla partii Roberta Biedronia. Dość zaskoczyć mogła działaczy SLD decyzja Ireneusza Nitkiewicza, szefa kujawsko-pomorskich struktur, który postanowił przejść do Koalicji Obywatelskiej. Kilka dni później znalazł się na 4 miejscu listy Koalicji, przez co jeszcze bardziej podpadł swojej dawnej formacji. Wówczas Lewicy nie dawał nikt dwóch mandatów.
Po niedzielnych wyborach Szopiński, okazał się wielkim wygranym bowiem wraca do polityki jako poseł. Nitkiewicz natomiast wielkim przegranym, bowiem gdyby pozostał wierny SLD, zapewne to on zamiast Szopińskiego byłby posłem. Słaby jego wynik pokazuje również, że nie został zbyt dobrze przyjęty przez elektorat Koalicji Obywatelskiej, mimo wszystko liberalnej a nie lewicowej.