Co wypada radnemu podczas sesji, a co już nie?



W ubiegłym tygodniu na Facebook-u Portalu Kujawskiego opublikowałem zdjęcie, jak podczas dyskusji o gospodarce odpadami radna Anna Mackiewicz na tablecie grała w karty. Zdjęcie wywołało dużą burzę, wiele osób w komentarzach się oburzało, że radna zapomniała, że jest w pracy, nam się dostało natomiast od radnej zarzutem ,,braku rzetelności”.

Komentarze mogłyby być jeszcze bardziej stanowcze, gdyby komentujący wiedzieli, że radni otrzymali z naszych podatków tablety służbowe. Nawiązuje do tego tematu raz jeszcze, aby bowiem wyjaśnić jak wyglądają obrady Rady Miasta, jak przebiega dzień sesyjny z perspektywy radnego.

 

Zacznę od tego, że nie jest tak, iż radni są pod jakim szczególnym okiem mediów, które czekają tylko na ich wpadki. Sesja trwa zazwyczaj kilka godzin, niekiedy kilkanaście, stąd też nie jest niczym niezwykłym, że radny w trakcie obrad korzysta z Facebook-a, albo czyta gazetę. Na to nikt ze zwraca uwagi. Odnośnie Facebook-a, to przedstawię ciekawą anegdotę, iż w przeszłości zdarzało się, że w tym medium społecznościowych toczyła się alternatywna dyskusja z udziałem radnych, dziennikarzy, czy obecnych na sesji posłów. Nie mniej jednak, włączenie w trakcie obrad gry, w mojej opinii nieco przekraczało granicę pewnej swobody. Sesja Rady Miasta, to przecież dla radnego cały czas miejsce pracy.

 

Radna reagując na zamieszanie, wpisami na Facebook-u, oprócz krytyki Portalu Kujawskiego, żaliła się na trudne warunki pracy, czyli głośną atmosferę (cytując ,,skrajnie hałaśliwe przepychanki radnych PiS”). Komentarz w mojej opinii niezbyt fortunny, bo o ile można się zgodzić, że niekiedy na sali sesyjnej nie panuje najlepsza atmosfera, to radni za przyjście raz w miesiącu na sesję i dodatkowo na 2-3 komisje, otrzymują diety w wysokości przekraczającej minimalne wynagrodzenie. Trochę pokory Pani radna!