Czy prezes Kaczyński może mieć żal do lokalnych działaczy o Senat?



Brak większości w Senacie dla Prawa i Sprawiedliwości to dominujący temat w tym tygodniu w debacie medialnej. Zabrakło jednak PiS-owi niewielu senatorów, a przyczyn takiego stanu rzeczy w pierwszej kolejności należy szukać w okręgach, gdzie wygrywali kandydaci opozycji. Czyli również w okręgu bydgoskim i inowrocławskim.

Co trzeba przyznać opozycji, że przyłożyła się do walki w tych okręgach, udało się dogadać w nich tzw. pakt senacki, w ramach którego swoich kandydatów nie wystawiło PSL i Lewica, przez co całe poparcie opozycji kierowane było na kandydatów Koalicji Obywatelskiej. Nieco trudniej mieli kandydaci PiS, bowiem zarejestrowali swój start kandydaci o poglądach konserwatywnych oraz antysystemowych, stąd też mogli przez nich stracić część głosów.

 

Senator Andrzej Kobiak, który mandat wywalczył po raz trzeci, tym razem można było odnieść wrażenie do kampanii przyłożył się najbardziej ambitnie. W toku kampanii przedstawił trzy założenia dla ustaw jakie zamierza napisał w nowej kadencji (nowa ustawa o zatrudnianiu niepełnosprawnych, możliwość odliczenia 1% CIT na zakup dzieł sztuki oraz prosamorządowa zmiana funkcjonowania Senatu). Jego konkurentka Helena Czakowska w tej kampanii właściwie nic nie zaproponowała, specjalnie się nie wysilając. Zamiast tego ogromne pieniądze wpompowała w outdoor – chociażby zaklejenie ściany przed dworcem PKP, w setki banerów. Efekt tego był taki, że w samej Bydgoszczy uzyskała procentowo wynik gorszy niż 4 lata temu Marek Gralik, który miał propozycje dla miasta, a postawił wówczas na mniejszy outdoor. Gralik 4 lata temu uzyskał też o około 5 tys. głosów więcej w Bydgoszczy niż kandydaci PiS do Sejmu, natomiast Czakowska o około tysiąc mniej od kandydatów do Sejmu.

 

W przypadku okręgu inowrocławskiego procentowo sytuacja była bardziej wyrównana, choć ponad 8 tys. głosów różnicy jednoznacznie wskazuje na Brejzę. (szerszą analizę rozkładu głosów w powiatach dla tego okręgu prezentujemy – Powiat nakielski za Brejzą (analiza wyborów do Senatu) ) Duży wpływ na rywalizację wyborczą miała strata jaka Bogdanowicz do Brejzy uzyskał w samym mieście Inowrocławiu – ponad 9 tys. głosów. Na niekorzyść wojewody Bogdanowicza wpływał także start niezależnego kandydata Mieczysława Piwowara, który zdobył sławę sporem o tzw. Plac Klasztorny z rodziną Brejzów, stąd też mógł skupić wokół siebie elektorat ,,anty Brejza”, który w innym wypadku zagłosowałby na Bogdanowicza. Piwowar zdobył prawie 9,5 tys. głosów, co jest znaczącą liczbą, część tych wyborców gdyby nie start Piwowara mogłaby poprzeć kandydata Konfederacji, stąd też przestrzegam przed zbyt daleko idącymi wnioskami.

 

Kluczowy dla rywalizacji stał się Inowrocław, gdzie PiS wypadł jednak dość słabo. Jedną z przyczyn porażki Bogdanowicza był brak pomysłu na Inowrocław. W kampanii pod masowym obstrzałem TVP był Krzysztof Brejza, ale jak widać specjalnie model przekazu TVP na inowrocławian nie działa, skoro Brejza w tym mieście zdobył prawie 60% głosów. Nie wyciągnięto też lekcji z wyborów samorządowych, w których również TVP dość stanowczo atakowało prezydenta Brejzę, a ten wygrał mimo tego w pierwszej turze.

 

Czy PiS wyciągnie wnioski?

W najbliższym czasie dowiemy się, czy partii rządzącej uda się jakoś rozwiązać pat z Senatem. W wyborach do Sejmu, tych najważniejszych, Prawo i Sprawiedliwość może świętować bowiem zdobyło 51,09% mandatów, ale to dzięki algorytmowi podziału mandatów okręgach D’Hondta. W głosach bezwzględnych KO, Lewica i PSL uzyskały o blisko milion głosów więcej. Na wiosnę czekają nas wybory prezydenckie, w których decydować będzie większość oddanych głosów, stąd też jeżeli PiS nie wyciągnie wniosków z wyborów do Senatu, to może przegrać wybory prezydenckie.