Czy zabójstwo prezydenta Gdańska nas czegoś nauczy?

Fot: Jerzy Pinkas/www.gdansk.pl

Dzisiaj najlepszym komentarzem wydaje się jego brak, milczenie i zaduma nad tym co się stało w niedzielę w Gdańsku. Szybciej czy później będziemy musieli się jednak z tym co się stało zmierzyć, bowiem tak po prostu nie da się przejść dzisiaj do porządku dziennego.

Każdy akt agresji wymaga potępienia, w tym wypadku doszło jednak również do ataku na urząd prezydenta, co w każdym cywilizowanym kraju powinno być jak najsurowiej potępione. Zauważam że był to jednak zamach na coś więcej – na nasz styl życia. Jak zauważył Jerzy Owsiak, nie mieszkamy w Afganistanie, gdzie zagrożenie na ulicy jest stosunkowo wysokie, ale krajem w którym nikt nie podejrzewał, że na wydarzeniu charytatywnym może dojść do morderstwa. Polscy samorządowcy i większość parlamentarzystów porusza się bez ochrony, można do nich podejść, niekiedy zadać trudne pytanie, najwyżej ktoś się na kogoś obrazi. Obawiam się, że ten rodzaj wolności możemy wkrótce stracić.

 

Daleki jestem, aby szukać winnych. Dzisiaj rozmawiałem z kilkoma osobami reprezentującymi różne poglądy polityczne, które same wyrażały wyrzut sumienia, iż w pewnym sensie wszyscy jesteśmy winni. Trudno będzie w tym miejscu uciec od winny nas mediów, gdzie nie zawsze odczuwalne jest poczucie odpowiedzialności za to, jaki wpływ społeczny mogą mieć publikowane materiały. Przyjęło się, że kontrowersja daje większą oglądalność, czym bardziej chamska wypowiedź, tym z tego punktu widzenia lepsza. Przekłada to się jednak na budowanie coraz większego napięcia, powiększanie wojny polsko-polskiej, a to może prowadzić do mordów politycznych. Problem ze zbudowaniem atmosfery zgody mieliśmy nawet przy okazji świętowania 100. rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości.

 

Klimat permanentnej nienawiści wokół polaryzacji partyjnej, który mamy w Polsce sprzyja takim zachowaniom – powiedział dzisiaj w radiu TOK FM Bartłomiej Radziejewski z Nowej Konfederacji.

 

Może ta lekcja powinna nam uświadomić, iż na agresje w debacie publicznej nie może być naszego przyzwolenia, w trosce o naszą Rzeczpospolitą. Żeby jak to było w przeszłości, naczelną cnotą w polityce stała się kultura.

 

Przestroga z lat 20-tych

W grudniu 1922 roku, gdy miał miejsce również wysoki poziom dyskursu publicznego zamordowany został Prezydent RP Gabriel Narutowicz. Niespełna cztery lata później na kilka dni wybuchła wojna domowa, na ulicach Warszawy Polak zaczął strzelać do Polaka. Daleki jestem od porównywania obu zamachów, ale jeżeli pewne emocje wyrwą się spod kontroli zdarzyć się może wszystko.