Przez ostatnie miesiące widoczny był spór Komisji Europejskiej z polskim rządem, co więcej wiceprzewodniczący KE Frans Timmermans mówił o tym sporze nawet w debatach. Istnieje duża szansa, że to jednak oczy KE nie będą skierowane teraz na Polskę, ale na Włochy, gdzie muskuły pręży już wicepremier Salvini.
Trudno przewidzieć, czy wzrost napięcia pomiędzy Brukselą i Rzymem może nie skończyć się groźbą wyjścia kolejnego kraju z Unii Europejskiej. Spór dotyczy spraw gospodarczych, a mianowicie w piątek Komisja Europejska wezwała Włochy do radykalnego zaostrzenia dyscypliny finansowej, jeżeli ultimatum nie zostanie spełnione na Rzym zostanie nałożona kara 3,5 mld euro. Wicepremier Salvini, uznawany też za lidera eurosceptyków w Parlamencie Europejskim (z uwagi na bycie liderem partii Liga Północna), zagroził wprowadzeniem równoległej waluty wobec euro.
Nie wiem, doprawdy nie wiem czym innym niż doszczętnym przeżarciem mózgu odchodzącego szefa KE przez luksemburską odmianę „wirusa filipińskiego” można racjonalnie wytłumaczyć tak idiotyczne w swej bucie zagranie wobec kraju porównywalnego z Francją – komentuje Bartłomiej Radziejewski, dyrektor thinkzine ,,Nowa Konfederacja” – Swoją drogą, od jakiegoś już czasu zanosiło się, że Włochy staną się dla UE większym problemem niż Polska. Ale żeby aż tak głupio i na własne życzenie Brukseli? Jeśli dojdzie do italoexitu, nie wińcie Włochów.
O sporze Rzymu z Brukselą pisze brytyjski The Telegraph.
Zaognienie stosunków na froncie włoskim, trzecim najważniejszym państwem w UE, może wymusić na Komisji Europejskiej zawarcie kompromisu z Polską, bowiem Bruksela musi ograniczać otwarte fronty