Newsweek: Działania bydgoskiego biskupa to ucieczka od swoich problemów



Informacja o dekrecie odwołującym ks. Romana Kneblewskiego z funkcji proboszcza parafii pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa obeszła media ogólnopolskie, co nie powinno dziwić, bowiem był on ulubieńcem mediów, choć nie koniecznie w tym pozytywnym aspekcie. Newsweek informując o jego odwołaniu wskazuje też na potencjalne drugie dno decyzji bp. Jana Tyrawy.

 

Ks. Kneblewskiego zna cała Polska, gdyż z dumą mówi, że jest nacjonalistą – pisze Jarosław Makowski na portali Newsweek Polska – O uchodźcach mówił: „Nie daj Boże, gdyby miało się tak stać, że będą nam podrzynać gardła, gwałcić kobiety i zmuszać do przechodzenia na islam (…) Mówią nam, że przyjmowanie grupy agresorów to miłość bliźniego. Nie! To przeciw miłości bliźniego. Nie dajmy się zwieść, nie dajmy się zbałamucić rozmaitym lewackim mediom”.

 

Makowski, który jednoznacznie decyzje biskupa o odwołaniu ks. Kneblewskiego ocenia pozytywnie, jednocześnie dostrzega drugie dno podjęcia tej decyzji akurat teraz – bp Tyrawa sam ma poważne problemy. Jest bowiem negatywnym bohaterem filmu braci Sekielskich „Tylko nie mów nikomu”. Istnieje podejrzenie, że tuszował działa ks. Kani, który wykorzystywał seksualnie dzieci. Można więc odnieść wrażenie, że obecne działania bydgoskiego ordynariusza wobec ks. Kneblowskiego to ucieczka do przodu i próba odwrócenia uwagi hierarchy od własnych problemów. Trzeba mieć nadzieję, że będzie to próba nieskuteczna. I że przyjdzie czas, że ci którzy tuszowali ekscesy seksualne pedofilów w sutannach, zostaną za swoje zaniechania pociągnięci do odpowiedzialności.