Wiele osób piątkowe spotkanie dotyczące terenów pozachemowskich u wojewody zapamiętają z tego, że najpierw wyproszono media z sali, a później po interwencji części gości zaproszono ponownie. Można ubolewać, że pewne zachowania sprawiły, iż z tego incydentu to spotkanie będzie pamiętane, nie mniej jednak media muszą też jasno podkreślić, że na takie działanie nie może być zgody.
Gdy odmówiłem opuszczenia sali, rzecznik wojewody zarzucał mi brak etyki, twierdząc, iż ,,nie tak się umawialiśmy”. Nie wiem kto z kim się na coś tutaj umawiał, zauważam natomiast próbę narzucenia pewnej polityki relacjonowania wydarzeń przez Urząd Wojewódzki.
O tym jednak napiszę później. Zacznę bowiem od problematyki terenów pozachemowskich. Do tej pory dyskusja publiczna wokół tego problemu była dość dziwna, bowiem opierała się na przerzucaniu się odpowiedzialnością przez strony poprzez konferencje prasowe bądź wydawane oświadczenia. W taki sposób nie ma możliwości dojść do żadnych wniosków. Weźmy dla przykładu chociażby pojawiający się od czasu do czasu wątek darmowej wody (wątek na pewno nie najważniejszy) dla mieszkańców Łęgnowa. Oczekiwanie dostarczenia bezpłatnej wody wyrażał chociażby na konferencji prasowej wojewoda Mikołaj Bogdanowicz. Jest jednak kwestia tego, kto ma za tą wodę płacić, pozostali mieszkańcy Bydgoszczy czy Skarb Państwa, który przez długie lata zarabiał na działalności Zachemu. W piątek rozgorzała na ten temat dyskusja i być może pozwoli ona na popchnięcie sprawy do przodu, bowiem jak relacjonowaliśmy na Portalu Kujawskim, ale też pisały o tym inne media, wybrany z list PiS radny wojewódzki Konstanty Dombrowicz zgodził się z tym, że koszty darmowej lub preferencyjnej wody Bydgoszczy powinno jakoś zrekompensować państwo. Dzięki temu, że media były obecne, się o takich głosach mogli dowiedzieć mieszkańcy.
Taka debata z udziałem stron była potrzebna, ale niestety nie udało się jakoś porozumieć, aby odbyła się ona wcześniej na forum Rady Miasta Bydgoszczy. Do tego organu wątpliwości ma wojewoda, stąd też organizacja spotkania z Urzędzie Wojewódzkim ten problem rozwiązywała, ale robienie spotkania bez mediów to było już wręcz tchórzostwem. Wcześniej działał też zespół ekspercki ds. Zachemu, który również nie obradował jawnie (inna kwestia, iż nie zbierał się specjalnie często), co sprawiało, że mieszkańcy mieli ograniczony dostęp do informacji.
Wrócę teraz do wątku jawności w życiu społecznym, w której ważną rolę odgrywają media. Chciałbym przypomnieć tutaj podobny incydent z lutego 2018 roku, gdy posiedzeniu Kujawsko-Pomorskiej Wojewódzkiej Radzie Dialogu Społecznego przewodniczyła minister Elżbieta Rafalska. Do tej pory w przypadku posiedzenie WRDS (zgodnie z formułą organizowane rotacyjnie przez: wojewodę, marszałka, pracodawców oraz związkowców) były otwarte. Jedna z organizacji pracodawców w czasie swojego przewodniczenia rozsyłała nawet mediom dość szczegółowe informacje o planowanych spotkania. 1 lutego 2018 roku media postanowiono jednak wyprosić, oferując już po spotkaniu briefing prasowy, na którym tak naprawdę przedstawiono tylko przekaz dnia. Dowiedzieliśmy się z briefingu, że w kujawsko-pomorskim z programu 500+ korzysta ponad 200 tys. dzieci. WRDS służy jednak przede wszystkim rozmowie o problemach jakie zawsze będą się zdarzać. Na briefingu nie było już mowy o poruszanym wątku protestujących wówczas rezydentów. W toku dyskusji (za zamkniętymi drzwiami) wyszło na jaw, że z powodu tego protestu czas oczekiwania na niektóre zabiegi wydłużył się nawet o kilka miesięcy. Polityka medialna wojewody w tym wypadku praktycznie prowadziła do ukrycia tego faktu przed mieszkańcami.
Jawność musi się opierać oczywiście o zdrowy rozsądek – posiedzenia Rady Ministrów odbywają się bez udziału mediów, również narady w trakcie których poruszane są wątki dotyczące bezpieczeństwa antyterrorystycznego, których niejawność jest zrozumiała. Wojewoda Bogdanowicz to jednak nie premier rządu, a piątkowe bardziej kurtuazyjne spotkanie nie podnosiło wątków których wyłączenie jawności byłoby uzasadnione.
Na marginesie zaznaczę tylko, iż dostęp do informacji niejawnych wymaga posiadania specjalnych certyfikatów. Podejrzewam, że większość uczestników piątkowego spotkania ich nie miała.
W wątku zamkniętego spotkania z udziałem minister Rafalskiej – Kryzys z rezydentami wydłużył kolejki nawet o kilka miesięcy