W październiku, czy w okolicach 609 rocznicy bitwy pod Koronowem (dokładna data 10 października 1410) w tygodniku ,,Polityka” ukazał się artykuł Jana M. Długosza z cyklu ,,Historia, jakiej nie znacie”, pod tytułem: ,,Bitwa pod Koronowem, czyli o pożytkach z polskiej gościnności”. Z racji tego, że wśród Polaków świadomość na temat tej bitwy jest bardzo mała, cieszyć należy się z każdej wzmianki.
Bitwa pod Koronowem odbyła się kilka tygodni po zwycięskiej bitwie pod Grunwaldem (o niej to chyba wie każdy Polak) oraz po nieudanym oblężeniu Malborka przez Władysława Jagiełłę – Jagiełło, chcąc nie chcąc, musiał przed zimą rozpuścić większość rycerstwa, domagającego się zgody na powrót do domowych pieleszy. Sam pozostał nieopodal granicy z niewielkimi siłami, nieustannie gasząc rozmaite dyplomatyczne, skarbowe i militarne pożary. Korzystając z tego osłabienia, Krzyżacy zaczęli odbijać miasta i zamki, obsadzone nielicznymi garnizonami, niestety przeważnie skutecznie. Jedną z takich oblężonych twierdz była Tuchola broniona przez Janusza Brzozogłowego – pisze o genezie bitwy pod Koronowem Jan M. Długosz
Tekst w ,,Polityce”, nie tyle skupia się na samej bitwie, ale na tym co było po niej, czyli po pokonaniu przez wojska polskie krzyżaków – Jeńców zwieziono do królewskiego obozu na 60 wozach. I tu dopiero pokazał Jagiełło prawdziwą klasę. Jednym ze stałych zmartwień polskiego króla była krzyżacka propaganda, przedstawiająca nas na Zachodzie jako dzikusów, fałszywych chrześcijan i sojuszników pogan, a miał zakon wielu zagranicznych przyjaciół wspierających te działania. Otóż Jego Królewska Mość najpierw odwiedził co znaczniejszych jeńców, zaszczycił rozmową, po czym kazał urządzić dla nich ucztę – przy stole usługiwali im rycerze polscy, dbając, by w gardłach im nie zaschło, i chwaląc dzielność pokonanych. Na koniec wszystkich obdarowano i wolno, bez okupu, puszczono do domów. Tak potraktowani goście zaczęli w swoich krajach opowiadać o tym, jak ich przyjęto, o wspaniałym królu, co przywraca arturiańskie tradycje, bogactwie, odwadze i wspaniałomyślności Polaków.
W tygodniku o tym nie piszą, ale wspomniana uczta miała miejsce na nieistniejącym zamku w Inowrocławiu. Tak na Kujawach (według niektórych ich pograniczem jest Koronowo), dział się ważny epizod polskiej historii.
Zbieżność nazwiska autora z kronikarzem Janem Długoszem jest przypadkowa, choć w swoich kronikach Długosz dużo uwagi poświęcił bitwie pod Koronowem – jeżeli się weźmie pod uwagę niebezpieczeństwo, zapał i wytrwałość w walce, zwycięstwo walczących tutaj należy stawiać wyżej od grunwaldzkiego – napisał o koronowskiej bitwie Długosz.
Oryginalny tekst z Polityki: Historia, jakiej nie znacie: Bitwa pod Koronowem, czyli o pożytkach z polskiej gościnności