Spadochroniarz się nie prześlizgnie

Jak spojrzymy na wyniki wyborów do Parlamentu Europejskiego w województwie kujawsko-pomorskim w 2014 roku, to można wysnuć wniosek, że kluczowa dla wyników tych wyborów była Bydgoszcz. Wielką sensacją tamtych wyborów była porażka lidera listy Platformy Obywatelskiej Jana Vincenta Rostowskiego, który przegrał ze startującym dopiero z 3 miejsca Tadeuszem Zwiefką.

 

W Toruniu najlepsze indywidualne wyniki uzyskali związany z tym miastem prof. Andrzej Zybertowicz (PiS) oraz spadochroniarz z Warszawy Jan Vincent Rostowski (PO). Oboje jednak znacząco przegrali z przyszłymi europosłami: Kosmą Złotowskim (PiS) i Tadeuszem Zwiefką (PO) w Bydgoszczy. Tamte wybory pokazały zatem dwie rzeczy:
1. Że w naszym województwie wzrosła świadomość oporu przed tzw. spadochroniarzami;
2. Kluczowe dla rozstrzygnięć wewnątrz list mogą być wybory bydgoszczan.

 

Startująca z drugiego miejsca listy PO, medalistka olimpijska w pływaniu Otylia Jędrzejczak, nie podjęła nawet walki o mandat. Mandat w 2014 roku z listy SLD przypadł natomiast Januszowi Zemke, który w świadomości bydgoszczan odbierany jest jako ,,swój”.

 

Jeżeli cofniemy się o kolejne 5 lat do 2009 roku, wówczas mandat z PiS-u zdobył ,,spadochroniarz” Ryszard Czarnecki, który przez okres tej kadencji nie należał do zbyt popularnych polityków. Nie można wykluczać, że to właśnie przez wybór Czarneckiego wzrosła świadomość oporu wobec ,,spadochroniarzy”.

 

Wróćmy do trwającej obecnie kampanii wyborczej. Na spadochroniarzy na swoich listach zdecydowała się jedynie formacja Roberta Biedronia, pozostałe komitety postawiły zdecydowanie na bydgoszczan. Listę PiS otwierają mieszkający w Bydgoszczy: Kosma Złotowski i Tomasz Latos, w Koalicji Europejskiej mamy też dwójkę kandydatów kojarzonych z Bydgoszczą: byłego marszałka Sejmu Radosława Sikorskiego i europosła Janusza Zemke. Konfederacja na 1, 2 i 10 miejscu (teoretycznie najlepszych) umieściła kandydatów z Bydgoszczy. Jedynie na liderów ze wschodniej części województwa postawiły komitetyKukiz15 i Lewicy Razem.

 

Dobre miejsca mogą być paradoksalnie utrudnieniem

Pierwszy raz mamy sytuację, iż liderem oraz wiceliderem w dwóch dominujących komitetach są bydgoscy kandydaci. Być może to właśnie wyciągnięcie wniosków z wyników z wyborów w 2014 roku. Paradoksalnie może to jednak zwiększyć szansę, dla kandydatów spoza Bydgoszczy, bowiem głosy bydgoszczan się rozbiją. W przypadku PiS na trzecim miejscu mamy radnego wojewódzkiego Torunia Przemysława Przybylskiego, który gdyby zmobilizował toruńsko-włoclawsko-grudziądzki elektorat mógłby być poważnym zagrożeniem dla Złotowskiego i Latosa. Jego sytuację jednak komplikuje powrót do polityki innego toruńskiego polityka Zbigniewa Giżyńskiego, który jeżeli będzie chciał powalczyć o dobry wynik, osłabi szansę Przybylskiego do pokonania bydgoszczan.

 

W przypadku Koalicji Europejskiej faworytem jest Radosław Sikorski, ale w ostatnim czasie zauważyć można coraz większy rozmach kandydata startującego z 10 miejsca, inowrocławskiego posła Krzysztofa Brejzy. Sikorski inowrocławskiego polityka nie może lekceważyć, stąd też może być to ciekawa rywalizacja wyborcza.