Nagrania z narady ministra rolnictwa z kierownictwem Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa pojawiły się w internecie kilka dni temu. Jedni oceniają je jako dowód na ,,upadek państwa za rządów PiS-u”, nie brakuje jednak wielu pozytywnych opinii, nawet pojawiła się teoria, że sam minister mógł wyciek inspirować, bowiem mogą poprawić jego notowania wśród rolników.
– Kpina z rolników, którą wy realizujecie, przysyłając pisma, że trzeba następne miesiące na rozpatrzenie wniosku – atakował podwładnych minister Ardanowski – Jeżeli ktoś sobie nie radzi, to go żaden miejscowy poseł, ani senator, ani wojewoda go nie uratuje. Chce to bardzo wyraźnie podkreślić, to jet również przekazania zdania premiera.
Powyższe cytaty, ministra rugającego urzędników, którzy ,,kpią” z rolników szczególnie na wsi może się spodobać. O ile w Polsce takie sytuację jak już wyciekają do opinii publicznej przez takie ukryte nagrania, to na Białorusi czy w Rosji jest to chleb powszedni. Na Białorusi państwowa telewizja pokazuje jak prezydent Aleksander Łukaszenko będąc z wizytą gospodarską w fabryce grozi jej dyrektorowi więzieniem jeżeli ten nie poprawi warunków pracy szeregowych pracowników.
– Wielu z was kandyduje w tej chwili w wyborach, życzę sukcesów, ale to nie może mieć żadnego negatywnego wpływu na pracę agencji. To trzeba wskazać osoby, które w tym czasie, kiedy pracujecie w kampanii wyborczej, was zastępuje. Jeżeli ktoś sobie z tym nie radzi, to niech się zdecyduje czy chce politykę, czy pracować w instytucji państwowej – mówił do kadry kierowniczej ARiMR Ardanowski.
Trochę przypomina to posiedzenie rosyjskiego rządu, gdy Władimir Putin domaga się wyjaśnień po zatrudnieniu się urzędników z ministerstw w akademii nauk – Oni są takimi wybitnymi naukowcami? – pytał Putin. Po tym, gdy nie mógł uzyskać odpowiedzi na to pytanie stwierdził – Myślę, że powinienem im więc umożliwić poświęcenie się nauce, bo wygląda na to, że ich naukowa aktywność jest ważniejsza niż rutynowa praca w administracji.
{youtube}kwmEmb8oPdQ{/youtube}
Nieżyczliwi rządowi publicyści wskazują, że nagrania pokazały, iż kadra kierownicza w ARiMR pochodzi z nadania politycznego PiS. Nagrania dają też do zrozumienia, że duży wpływ na sprawy kadrowe w agencjach mają poslowie i senatorowie PiS. Jak spojrzymy jednak tak z boku, to o tym powszechnie się mówi, że po wyborach partie zawsze obsadzają swoimi. Stąd też na przeciętnym Polaku nie zrobi to większego wrażenia, bowiem wiedział o tym od dawna i w pewnym sensie jako społeczeństwo do tego przywikliśmy. Co nie oznacza, że tak być powinno.