Patrząc na ostatnie relacje spotkanie z udziałem wojewody Mikołaja Bogdanowicza oraz prezydenta Rafała Bruskiego o na pewno ważne wydarzenie. Pokazało ono jednak jak dalece rozbieżny jest sposób patrzenie na tej ważny problem przez wojewodę i prezydenta. Jest jednak nadzieja, że dzisiejsze spotkanie rozpocznie współdziałanie, które z czasem może odległe stanowiska do siebie zbliżyć.
Spotkanie w Urzędzie Wojewódzkim rozpoczęło się od awantury o media, po tym jak współpracownicy wojewody postanowili wypraszać dziennikarzy, co wojewoda Mikołaj uzasadniał troską o poziom merytoryczny rozmowy. Z uwagi na to, że na żywo posiedzenie przez Facebook-a transmitowali posłowie Platformy Obywatelskiej, a także mając wzgląd na wagę sprawy dla Bydgoszczy nie zastosowaliśmy się do prośby o opuszczenie sali. Dalej głos zabrał poseł Paweł Olszewski który domagał się powrotu wszystkich mediów (przebieg tej części dyskusji dostępny na materiale filmowym). Również za mediami wstawił się wicemarszałek Zbigniew Ostrowski, który wyraził obawę, że za chwilę część osób opuści salę i zaprzepaszczona zostanie okazja do merytorycznej rozmowy o terenach pozachemowskich. Wojewoda wówczas ustąpił.
W dyskusji poruszono szereg różnych wątków. Przede wszystkim była mowa o rozwiązanym przez wojewodę zespole eksperckim ds. Zachemu, co uzasadniono wyczerpaniem się takiej formuły współpracy. Dalszego funkcjonowania zespołu bronił natomiast prezydent Rafał Bruski, w którego opinii ciało opierające się o pracowników merytorycznych różnych dyskusji to forma do wypracowywania sobie celów do osiągania w przyszłości, aby systematycznie bombę ekologiczną w Zachemie rozbrajać. Za dalszym funkcjonowaniem zespołu eksperckiego opowiedział się też poseł Piotr Król z PiS. Sprawiło to, iż sam wojewoda Mikołaj Bogdanowicz zaczął dawać do zrozumienia, iż być może będzie miejsce dla funkcjonowania podobnego ciała jak zespół ekspercki.
W swojej prezentacji dyrektor RDOŚ Maria Dombrowicz oszacowała, że koszty rekultywacji szkół po Zachemie sięgną około 2,6 mld zł. Zdaniem radnego Romana Jasiakiewicza są to ostrożne szacunki i może być mowa, że będą to nawet 4 mld zł. Prezydent Bydgoszczy wyraził w tym wątku niepokój o to, że jak organy państwowe nie podejdą należycie do problemu, to z kosztami rekultywacji pozostanie osamotniony bydgoski samorząd, a są to kwoty przewyższające roczne budżety Bydgoszczy. Starający się konsolidować atmosferę poseł Piotr Król przyznał, że musimy przyjąć metodę salami, czyli krok po kroku dążyć do rekultywacji, gdyż inaczej patrząc na ogromne kwoty, nierealne dzisiaj do pozyskania, tylko możemy sparaliżować wszelkie działania. Zdaniem dyrektor Dombrowicz projekt unijny jaki będzie realizowany za prawie 100 mln zł, co prawda dotyczy tylko małego obszaru, ale pozwoli rozwiązać w dużej mierze problem najbardziej szkodliwego składowiska ,,Zielona”.
Ustalono, że do kolejnego spotkania dojdzie 5 kwietnia. Wojewoda zadeklarował, że będzie ono już w całości dla mediów otwarte. Poseł Król zapowiedział, że postara się zaprosić na to spotkanie wiceministra środowiska i Głównego Geologa. Ze strony radnego Jasiakiewicza jest też wniosek o udział syndyka masy upadłościowej, którego działalności przypisuje się rozpowszechnienie zanieczyszczeń.
Prezydent Rafał Bruski pod koniec spotkania wyraził dość negatywną ocenę, twierdząc iż stracił właściwie 3 godziny, bowiem z dzisiejszego spotkania zbyt wiele nie wyszło.
Wojewoda natomiast wyraził ubolewanie, iż atmosferę spotkania mogły popsuć grafiki rozpowszechniane w trakcie jego trwania przez uczestników – posła Pawła Olszewskiego i przewodniczącą Rady Miasta Monikę Matowską:
{youtube}gp1iNPrpEW4{/youtube}
Czy były to potrzebne działania, ocenę pozostawiam czytelnikom.
Wątek dostaw wody
Na początku spotkania minister Łukasz Schreiber mówił, że mimo wszystko należy mieszkańcom Łegnowa dostarczać wodę na innych warunkach niż ma to miejsce. Sugerował utworzenie specjalnej spółki, która od miejskich wodociagów kupowałaby wodę po preferencyjnych warunkach.. Woda miałaby służyć celom pitnym i gospodarczym mieszkańcom Łęgnowa.
Do tego wątku nawiązał radny wojewódzki Konstanty Dombrowicz, który stwierdził, iż ciężar organizacyjny powołania spółki powinien spoczywać co prawda na ratuszu, ale zgodził się z prezydentem Bydgoszczy co do tego, iż to nie miasto jest zobowiązane do dostarczania wody na specjalnych zasadach, stąd też wyraził pogląd, iż bydgoskiemu samorządowi tańszą wodę powinno się rekompensować.