Zerwał obrady Rady Miejskiej, w parlamencie zamierza walczyć o standardy demokracji

Fot: UM Koronowo

Na początku roku Rada Miejskiej w Koronowie znalazła się w patowej sytuacji i nie mogła funkcjonować, bowiem doszło do sytuacji której wystąpienia nie przewidziano w ustawie. Sprawcą całego zamieszania był przewodniczący Rady Gminy Stanisław Gliszczyński, do jesieni burmistrz Koronowa.

 

Stanisław Gliszczyński w najbliższych wyborach będzie kandydował do Sejmu z listy Koalicji Obywatelskiej. Na czwartkowej konferencji prasowej lider listy Tadeusz Zwiefka zapowiedział – Najważniejszym problemem z jakim przyjdzie nam się zmierzyć jest walka o demokratyczne państwo prawa.

 

Jak to się jednak ma do postawy Gliszczyńskiego?

Pod koniec stycznia do porządku obrad sesji Rady Miejskiej grupa radnych chciała zgłosić wniosek o odwołanie Gliszczyńskiego z funkcji przewodniczącego. Patrząc na sprawę z boku można odnieść wrażenie, że była to próba zemsty politycznej stronników nowego burmistrza, którzy mogli chcieć upokorzyć go odbierając mu nawet funkcję przewodniczącego Rady Miejskiej. Z racji tego, że został on na tą funkcję wybrany kilka tygodni wcześniej, nie było racjonalnych powodów do odwoływania go.

 

Nawet taka sytuacja jednak nie może usprawiedliwiać zrywania obrad oraz demolowania funkcjonowania samorządu lokalnego. Na początku sesji Gliszczyński wygłosił oświadczenie, iż nie czuje się na siłach prowadzić dalej obrad po czym wyszedł. Następnie wiceprzewodniczący rady złożyli rezygnacje z funkcji. W takiej sytuacji nie można było kontynuować obrad. Zwołanie nowej sesji leżało w kompetencji przewodniczącego Gliszczyńskiego który przeszedł na zwolnienie lekarskie. Żeby zmienić przewodniczącego trzeba byłoby zwołać nową sesję, a to uczynić mógł jedynie przewodniczący. Polskie prawo nie przewiduje wystąpienia takiej sytuacji, więc koronowski samorząd został zaszantażowany i sparaliżowany, bowiem nie można było podejmować żadnych uchwał.

 

5 lutego w Tryszczynie zebrała się grupa radnych w celu znalezienia kompromisowego wyjścia z tej sytuacji. Udało się przekonać Gliszczyńskiego do zwołania sesji w dniu 11 lutego. W czasie tego posiedzenia podjęto próbę jego odwołania, ale w tajnym głosowaniu się obronił.

 

Było to zachowanie bardzo nieodpowiedzialne, stąd też dziwić może, że kilka miesięcy po tych wydarzeniach, Gliszczyński kandyduje z list formacji, która zapowiada ustami lidera listy walkę ze ,,zdegenerowaną władzą”.