Miejscem, gdzie zawsze na pomoc mogły liczyć osoby bezdomne są specjalne schroniska, nie zawsze osoby bez dachu nad głową z nich korzystają, ale zawsze drzwi były przed nimi otwarte. W czasie epidemii COVID-19 wszystko się jednak pokrzyżowało, bo zanim schronisko przyjmie osobę bezdomną, ta musi odbyć 14-dniową kwarantannę, którą zarządził wojewoda.
Sama kwarantanna wydaje się uzasadniona, bowiem gdyby na terenie schroniska zamieszkała osoba zarażona na COVID-19, to mogłaby zarazić innych mieszkańców oraz personel. Problemem jest natomiast brak miejsc do odbywania kwarantanny. Taką kwarantannę można obecnie odbyć bowiem właściwie tylko na terenie Centrum Pomocy im. św. Alberta, prowadzonego przez siostry Albertynki. Zorganizowały one 7 miejsc, a jak się okazuje chętnych jest więcej. Z uwagi na ograniczenia w postaci powierzchni lokalowej, siostry zakonne mogą jedynie spróbować zwiększyć dostępność o pojedyncze miejsca, bowiem kwarantanna musi się odbywać z zachowaniem pewnych reguł sanitarnych.
– Problem wyszedł, gdy próbowałam pomóc jednemu bezdomnemu i się okazało, że u sióstr były zajęte wszystkie miejsca – wyjaśnia nam radna Grażyna Szabelska, która w tej sprawie złożyła do prezydenta interpelacje. Trwają rozmowy jak rozwiązać problem z w Wydziale Zarządzania Kryzysowego Miasta Bydgoszczy, przy udziale Straży Miejskiej.
Sprawa jest problemowa, bowiem zazwyczaj Straż Miejska interweniując wobec osoby bezdomnej oferuje przewiezienie do schroniska. W tym wypadku dochodzi najpierw obowiązek odbycia kwarantanny, a jak widzimy w Bydgoszczy przeznaczone na to miejsca są zazwyczaj zajęte.
Przy tej okazji dowiadujemy się o działalności sióstr Albertynek w okresie epidemii COVID-19, przede wszystkim jak ważną rolę pełnią w systemie kryzysowym dla Bydgoszczy.