Od uznawanych za sfałszowane przez zachodni świat wyborów prezydenckich na Białorusi minął już miesiąc, wciąż każdej niedzieli odbywają kulminacje społecznych protestów – w ostatnią niedzielę w Mińsku wzięło w nich udział 80-100 tys. osób, odbywały się też mniejsze protesty w innych miastach. Tymczasem zaprzysiężony został na kolejną kadencję na prezydenta Aleksandr Łukaszenko, co odbyło się w tajemnicy, aby nie eskalować nastrojów społecznych.
Rośnie z każdego tygodnia brutalność służb podległych reżimowi wobec demonstrantów, ale jak widać wciąż tysiące Białorusinów wyraża swoje niezadowolenie.
Nie ustaje aktywność działających od ponad dwóch tygodni tzw. cyberpartyzantów. Na skutek tymczasowego przejęcia przez nich uprawnień administracyjnych 26 września wieczorny serwis informacyjny transmitowany na stronach internetowych państwowych stacji telewizyjnych BT-1 i ONT został przerwany emisją materiałów na temat brutalnych działań milicji wobec protestujących – informuje w swojej analizie Ośrodek Studiów Wschodnich.
Zarówno sobotni marsz kobiecy, jak też manifestacje niedzielne miały mniej liczny charakter od akcji protestacyjnych organizowanych w poprzednie weekendy. Najmniejszy spadek miał miejsce w stolicy, gdzie wciąż jeszcze oponenci reżimu dysponują znacznym potencjałem mobilizacyjnym. W regionach można jednak zaobserwować większą dynamikę spadkową, również w tak aktywnych wcześniej ośrodkach jak Grodno i Brześć. Choć należy uwzględnić czynnik niesprzyjającej pogody, to wydaje się, że są to przede wszystkim oznaki zniechęcenia nieustępliwością władz i brakiem rezultatów niemal dwóch miesięcy protestów. Warto przy tym zwrócić uwagę na taktykę sił porządkowych, które działają w sposób znacznie bardziej brutalny wobec mniejszych grup demonstrantów, co w przypadku przygasających wystąpień na prowincji może prowadzić do dalszego spadku liczebności protestów. Jednocześnie utrzymuje się duże niezadowolenie społeczne, a demonstranci nie rezygnują z pokojowej formy protestów. W rezultacie nie należy się spodziewać szybkiego rozstrzygnięcia konfrontacji pomiędzy władzą i zbuntowaną częścią społeczeństwa – ocenia Kamil Kłysiński, analityk OSW.
Jego zdaniem inauguracja kolejnej kadencji Łukaszenki odbyła się w tajemnicy, bowiem gdyby była transmitowana w telewizji, mogłoby dojść do erozji gniewu społecznego. O fakcie złożenia ślubowania przez prezydenta Białorusini dowiedzieli się po fakcie. Tego faktu nie uznaje szereg państw – w tym Polska, Niemcy i Stany Zjednoczone.
Analitycy przewidują, że dalsze przedłużanie się kryzysu politycznego na Białorusi doprowadzić może gospodarkę do krachu, w głównej mierze z powodu utraty wiarygodności na międzynarodowych rynkach finansowych.