W ostatnich dniach przemieszczając się po Bydgoszczy zwrócimy uwagę na bujnie rosnące trawy przy jezdniach, przypominające zapuszczone łąki. Jest to w Bydgoszczy coś nowego, bowiem w poprzednich latach przyzwyczailiśmy się do estetycznie skoszonych trawników. Mamy jednak do czynienia z działaniem celowym.
O zaniechanie koszenia trawników apelowały niektóre środowiska, w tym także część radnych. Zdaniem specjalistów nieskoszone trawniki są nieocenionym wsparciem dla środowiska w okresie suszy, a z takim zjawiskiem od pewnego czasu się borykamy. Bujna roślinność bowiem wzmaga gromadzenie się wód w glebie, w okresie bardzo niskich opadów. Według synoptyków rok 2019 był najcieplejszym w historii prowadzenia pomiarów, natomiast marzec i kwiecień charakteryzowały się bardzo niską liczbą opadów. Maj był nieco lepszy, ale nie poprawił radykalnie sytuacji.
Niewątpliwie tereny zielone w miastach, w tym trawniki, są elementem tzw. małej retencji. Pozwalają na spowolnienie odpływu wód opadowych przez co odciążają sieć kanalizacyjną, regulują klimat miejski poprzez zwiększenie poziomu wilgotności i zmniejszenie zbyt wysokiej temperatury, pochłaniają dwutlenek węgla i wydzielają tlen. Działają jak filtry zatrzymując szkodliwe pyły powietrza (kurz i inne zanieczyszczenia), zwiększają różnorodność biologiczną – ocenia Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej. Zaleca się ograniczenie koszenia trawników do miejsc, w których wymagają tego względy bezpieczeństwa, np. w przypadku ograniczenia widoczności dla kierowców.
Bydgoski ratusz wsłuchując się w te głosy zdecydował zawiesić koszenie trawników do przynajmniej 15 maja, za wyjątkiem miejsc reprezentacyjnych jak np. Wyspa Młyńska. Z racji tego, że sytuacja suszowa zbytnio się nie poprawiła, ten czas został wydłużony.