Bydgoszcz i Wrocław to miasta, w których jako pierwszych wdrożono płacenie za przejazdy bezpośrednio kartą płatniczą. Wybieramy rodzaj biletu na ekranie dotykowym, przykładamy kartę i mamy zakodowany bilet. Na tym podobieństwa się kończą, bowiem oba miasta zupełnie inaczej traktują pasażerów, gdy technika zawodzi – na Dolnym Śląsku nie musimy się niczym przejmować, nad Brdą urzędnicy ZDMiKP zza biurek i zza szyb swoich samochodów pouczają nas o naszych obowiązkach.
Załóżmy sytuację, że wsiadamy do autobusu, mamy zaplanowaną podróż np. przesiadkę na pociąg czy PKS, chcemy kupić bilet, a tu niespodzianka, są problemy techniczne z dokonaniem zakupu. Nie zdarza się to zbyt często, ale może się zdarzyć. Pierwsza myśl, dlaczego zdarza nam się akurat, gdy się śpieszymy. We Wrocławiu nie ma jednak powodów do większego stresu, zgodnie z regulaminem przewozu, w przypadku kontroli, gdy kontroler stwierdzi problem techniczny, nałoży na nas opłatę o wartości biletu jednorazowego za jeden przejazd, którą będziemy mogli uiścić np. przelew.
W Bydgoszczy mamy dylemat, czy wysiąść na kolejnym przystanku zgodnie z instrukcją ,,leśnych dziadków z ZDMiKP” i czekać na kolejny autobus, już ze sprawnym urządzeniem, choć możemy już nie zdążyć przez to np. na pociąg lub inny autobus lub podjąć ryzyko i jechać dalej, wtedy w przypadku spotkania z kontrolerem możemy zapłacić ponad 200 zł mandatu. Jak mawiał klasyk – jechać albo nie jechać oto jest pytanie? Po takiej przygodzie wiele osób zastanowi się, czy jednak samochód to mimo wszystko nie jest pewniejsze rozwiązanie.
Petycja
W styczniu w sprawie regulaminu przewozu skierowałem do prezydenta i Rady Miasta petycje. Radni nie chcąc debatować, a tym bardziej zabierać głosu w tej sprawie postanowili, że petycje powinien rozpatrzyć tylko prezydent. Prezydent natomiast zlecił udzielenie odpowiedzi ,,leśnym dziadkom z ZDMiKP”. Petycje rozpatrzono jak było do przewidzenia negatywnie (w pałacu przy ulicy Toruńskiej nigdy nie popełniają przecież błędów), prezydent Rafał Bruski informuje w niej, że mamy 400 punktów sprzedaży biletów papierowych, w tym biletomaty (ulokowane jednak tylko w centrum) oraz możliwość płacenia przez aplikację Sky Cash. ,,W sytuacji awaryjności urządzenia zamontowanego w pojeździe do wnoszenia opłat za pomocą kart płatniczych Pasażer nie zostaje zwolniony z obowiązku posiadania ważnego dokumentu przewozu”.
Prezydent informuje, że w przypadku nałożenia na nas mandatu, możemy się od niego odwołać. W 2019 roku kilka odwołań miało wpłynąć z powodu wadliwości terminalu sprzedającego bilety, część z nich miała zostać rozpatrzona pozytywnie.
Odwołanie się od mandatu to jest jednak zawsze próba udowadniania, iż nie jesteśmy winni zaistniałej sytuacji. Stawiani jesteśmy w trakcie kontroli od razu w pozycji winnego. We Wrocławiu poszło miasto o krok dalej i w regulaminie przewozu i tam pasażer zostaje zwolniony z obowiązku posiadania ważnego dokumentu przewozu.
Różne przyczyny awarii
Awarie nie są za częste, ale do nich dochodzi. Mamy sygnały o kilku typach awarii: wyłączony całkowicie terminal (trudno winić za to pasażera); problem urządzenia z rozruchem (wina softu, tez trudno winić pasażera); zastrzeżona karta płatnicza. Ten ostatni powód może być związany faktycznie z tym, że pasażer nie posiada środków, ale w Bydgoszczy dochodziło kilka razy do sytuacji, gdy z powodu przeciążenia systemu płatności pomiędzy operatorem systemu a bankami były rozliczane nawet z ponad dobowym opóźnieniem. We Wrocławiu ujęto nawet w regulaminie przewozu zapisy dotyczące sytuacji, gdy jest problem z płatnością, bo przecież problemy w komunikacji operatora z bankami to też nie wina pasażera. Jak się dowiedziałem kiedyś na infolinii ZDMiKP – operator systemu i banki mają kilkadziesiąt godzin według umowy na tego typu rozliczenia. Ktoś taka umowę w imieniu ZDMiKP zaakceptował, ale negatywne jej skutki to już problem pasażera.
Reasumując – we Wrocławiu można, w Bydgoszczy jest zawsze pełno wymówek dlaczego ,,nie da się”. Wielu internautów pisząc o ZDMiKP, często używa sformułowanie ,,nie da się”.