To, że w dziejach świata nie brakowało spisków jest faktem, od spisku oficerów rozpoczęło się chociażby powstanie listopadowe. Jest to spisek, który można bez problemu udowodnić operując faktami historycznymi. Zupełnie inaczej wygląda kwestia teorii spiskowych, którym bliżej do science-fiction niż do rzeczywistości. Pandemia COVID-19 sprawiła, że wiele teorii spiskowym miało szansę zbliżyć się do debaty publicznej. Ostatnio w Polsce zauważamy teorię spiskową pn. ,,fałszywa pandemia”.
Na czym ta fałszywa pandemia, nazywana niekiedy też ,,plandemią” ma polegać? Przede wszystkim na wprowadzaniu społeczeństwa w błąd w sprawie istnienia COVID-19, bądź w przypadku bardziej umiarkowanej wariacji tej teorii demonizowaniu wirusa, wcale nie bardziej groźnego niż grypa (statystyki pokazują, że COVID-19 przyniósł na świecie więcej ofiar, ale w teoriach spiskowych nie zawsze jest miejsce na logikę). Takie działanie, a wręcz czerpiąc ze źródeł – celowe ogłupiania społeczeństwa – nie byłoby możliwe bez udziału mediów, które ,,celowo coś ukrywają”. Jaki jednak jest tego wszystkiego cel? Jak posłuchać polskich propagatorów tej teorii to jest ukryty cel w postaci ograniczenia swobód obywatelskich – oczywiście chodzi o cały świat, bo to spisek międzynarodowy. Taka narracja mogła mieć jeszcze jakieś logiczne podstawy w okresie marca i kwietnia, gdy mieliśmy w Polsce lockdown, dzisiaj jednak restrykcje epidemiczne są na tyle minimalne, że trudno przypisywać im ograniczanie swobód obywatelskich. Dzisiaj mamy pewien opór w kwestii noszenia maseczek, które zyskały miano ,,kagańców”, choć przecież mówić możemy nawet przez maseczkę, czyli roli kagańca nie spełniają.
Co więcej rządzący w Polsce z dużym dystansem podchodzą do możliwości wprowadzania kolejnych restrykcji, obawiając się niepokojów społecznych. Wiosenny lockdown tak wymęczył Polaków psychicznie, że nawet zapowiedź drugiego mogłaby wywołać ogromne niezadowolenie społeczne.
Skoro teoria nie trzyma się logiki
O to skąd się biorą teorie spiskowe na łamach Nowej Konfederacji pytano dr Marcina Napiórkowskiego z Uniwersytetu Warszawskiego – Teorie spiskowe zaspokajają konkretne potrzeby: związane z wyjaśnieniem świata, naszych sukcesów i niepowodzeń, struktury społecznej. Proponują prosty obraz świata oparty na odwiecznym i wiecznym konflikcie dobra i zła.
Chodzi o to, że jak spojrzymy na tematykę COVID-19, to okazuje się, że wciąż jako ludzkość niewiele o tym wirusie wiemy. Każdego dnia zespoły naukowców chwalą się nowymi odkryciami, ale COVID-19 zbyt mocno jeszcze nie poznaliśmy, choć tak mocno wpływa na nasze życie. Na wiele pytań nauka nie potrafi nam zatem odpowiedzieć, za to uproszczony obraz świata dają nam twórcy teorii spiskowych – Istnieje w ludziach potrzeba, którą łatwo ignorujemy: żeby nieszczęścia miały wskazanych z imienia i nazwiska winnych, żeby odpowiedzialność nie była rozproszona; potrzeba czegoś więcej niż tylko informacji, że świat jest skomplikowany – dodaje Napiórkowski.
Styl paranoiczny
W 2014 roku dr Napirókowski wydał książkę ,,Władza wyobraźni”, która jest jedną z niewielu polskich publikacji naukowych na temat teorii spiskowych. W tej książce opisuje on zdefiniowanie w 1963 roku przez amerykańskiego intelektualistę Richard Hofstadter ,,stylu paranoicznego” w amerykańskiej polityce. Ten styl odnosił się bezpośrednio do teorii spiskowych.
Styl paranoiczny charakteryzuje według Hofstadtera poczucie bycia prześladowanym, które wyraża się w „rozbudowanych teoriach spiskowych – wyjaśnia w książce dr Napiórkowski – Czym zatem charakteryzuje się „styl paranoiczny”? Ma on zawsze charakter apokaliptyczny: operuje radykalnymi podziałami na dobro i zło oraz wizją świata zbliżającego się do końca i związanej z tym rozstrzygającej bitwy między siłami światła i ciemności.
Dalej dr Marcin Napiórkowski wyjaśnia:
Hofstadter podkreśla, że cechuje go nie tyle wiara, że w historii zdarzają się spiski i intrygi, ile postrzeganie jednej wielkiej intrygi jako siły napędowej historii
Żeby zagwarantować sobie spokój spiskowania, przeciwnicy wykorzystują różnorodne instytucje: „kontrolują prasę, kierują umysłami przez «selekcję wiadomości», mają nieograniczone środki finansowe, a nawet posiedli sztukę wpływania na umysły (prania mózgu).
Stąd głównym przedmiotem ataków poszukiwaczy spisków jest często nie samo złowrogie wydarzenie, lecz sposób jego ukazywania w mediach, czyli w e r s j a o fi c j a l n a. Dla osoby myślącej zgodnie z regułami stylu paranoicznego jest oczywiste, że pod pozorem wyjaśniania służy ona przede wszystkim ukrywaniu prawdy.
Clicbait w internecie
W ostatnim akapicie mamy nawiązanie do mediów, które w tych spiskach ponoć uczestniczą, a nawet odgrywają kluczową rolę. Chciałbym jednak, jako osoba obracająca się w środowisku medialnym wyjaśnić jedną rzecz – wiele publikacji w polskich mediach jest sztucznie nadmuchana – weźmy piątek 21 sierpnia, gdy pierwszy raz stwierdzono 900 nowych zakażeń w Polsce w rozkładzie dziennym, pojawiły się wówczas publikacje z nagłówkami ,,tak źle jeszcze było” – w celu zwiększenia klikalności. Oczywiście tego typu clicbaity (nazwa fachowa dla treści raczej słabej, za to o krzykliwym nagłówku zachęcającym do kliknięcia) uderzają w branże medialną. W tym wypadku chodzi jednak o podbijanie oglądalności, a nie jest to podyktowane udziałem w jakimś większym spisku.
Z drugiej strony to dzięki clicbaitom żyją też teorie spiskowe, twórcy portali z nurtu ,,stylu paranoicznego”, również poprzez krzykliwe nagłówki próbują przebijać się.
Styl paranoiczny w polskim wydaniu
Trzymając się definicji nurtu Hofstadtera, to możemy wiele zjawisk politycznych w Polsce z ostatniego czasu do niego wpisać. Były poseł Paweł Skutecki, który na teoriach spiskowych próbujący utrzymać się w życiu publicznym, w marcu twierdził, że COVID-19 wymyślono w chińskich laborateriach, na amerykańskie zlecenie, opierając swoją tezę na pokazywaniu w zmanipulowany sposób patentów na wirusa Sars-Cov, który występował na przełomie 2003 i 2004 roku. Teraz twierdzi, że COVID-19 albo nie istnieje, albo jest mało szkodliwy, co pokazuje, że teorie spiskowe lubią ewoluować, choć takie nagłe zmiany poglądów nie są specjalnie wiarygodne.
Kto zatem za tym wszystkim stoi? – należałoby zapytać. Teorie głoszone jeszcze kilka tygodni temu sugerowały, że wirus mógł zostać wynaleziony w laboratorium, jednocześnie ze szczepionką, aby ktoś potem na tym zarobił – przy tej okazji próbowano pokazywać jako czarny charakter założyciela Microsoftu Billa Gatesa, choć nie ma na to cienia dowodów. Powstawały też wariacje teorii, iż przy okazji szczepionki będziemy ,,zaczipowani” przez mikroczipy, co z kolei ma być nawiązaniem do Pisma Świętego – Apokalipsy św. Jana i znamiona bestii – taka interpretacja w polskim internecie również się pojawiła. Niedawno pojawił się komunikat WHO, iż szybkie opracowanie szczepionki może kosztować świat 100 mld dolarów, co piewcy teorii spiskowych interpretowali jako wystawienie rachunku za wyleczenie świata z powstałej w ramach spisku szczepionki. Kwota 100 mld dolarów na pierwszy rzut oka wygląda poważnie, ale patrząc na koszty jakie państwa ponoszą z powodu COVID-19 nie jest ona aż tak znacząca. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) dość często w różnych teoriach spiskowych jest prezentowana jako czarny charakter.
Mieliśmy zresztą w Polsce już manifestację przeciwko obowiązkowym szczepieniom na COVID-19, choć szczepionki na dzisiaj nie ma (ostatnio zapowiedź powstania pojawiła się co prawda w Rosji, ale nie potwierdzono w żaden sposób jej skuteczności), stąd też była pozbawiona argumentów, skoro nie znamy składu substancji przeciwko której protestowano.