Z punktu widzenia interesów Polski Białoruś jest bardzo ważna, bowiem to w końcu nasz wschodni sąsiad. Bardziej istotne jednak od tego, kto i jak rządzi tym krajem, wydaje się to, na ile Białoruś będzie niezależna wobec polityki Moskwy. Najmniej korzystnym dla Polski scenariuszem będzie bowiem wchłonięcie Białorusi przez Federację Rosyjską, w rezultacie czego, polsko-rosyjska granica wydłużyłaby się o ponad 400 km, co nie byłoby korzystne z punktu widzenia bezpieczeństwa Polski.
Przyjmując ten scenariusz, rosyjskie wojska mogłyby gromadzić się 200 km od Warszawy, co stawiałoby Polskę w trudnym poożeniu.
Interes Polski na Białorusi jest, wydawałoby się, jasny. W najbardziej ogólnym zarysie polega na minimalizacji wpływów rosyjskich i maksymalizacji polskich. Ta banalna – znów: wydawałoby się – konstatacja, jest skądinąd głęboko sprzeczna z tradycyjnym już definiowaniem naszej racji stanu jako trójjedności dążenia do demokratyzacji, europeizacji i niezależności Białorusi – stawia tezę na łamach Nowej Konfederacji Bartłomiej Radziejewski.
Dzisiaj batalia o Białoruś wciąż jest nierozstrzygnięta, każdego tygodnia pomimo represji odbywają się w wielu miastach protesty. Na pewno niekorzystne jest to, że reżim Aleksandra Łukaszenki kreuje Polskę na głównego wroga Białorusi, budując propagandę o przygotowywanym przez Polaków rozbiorze. Przy zwycięstwie Łukaszenki trzeba się liczyć z tym, że relacje polsko-białoruskie będą znacznie gorsze niż do tej pory, czyli Polska wpływów na Białorusi nie będzie miała.
Zwycięstwo opozycji mogłoby okazać się teoretycznie korzystniejsze, ale tylko teoretycznie, bowiem jak wskazuje Radziejewski – Destabilizacja reżimu białoruskiego jest dziś sama w sobie niekorzystna dla Polski. Nasze aktywa są bowiem w tym kraju nikłe, a rosyjskie – ogromne. Im słabsza zaś władza w Mińsku, tym większe znaczenie czynnika zewnętrznego. Im poważniejsza i trwalsza destabilizacja, tym znaczniejsza możliwość rozegrania swoich wpływów przez Kreml.
Radziejewski w swojej publikacji przypomina, że do obalenia Łukaszenki dążyć może Moskwa, przypominając publikację z Tygodnika TVP Marka Budzisza – Moskwa chce wywołać w Mińsku wybuch niezadowolenia społecznego, trochę na wzór ukraińskiego Majdanu – pisał w październiku 2019 roku. Cel takiego działania Kremla był by jeden – wzmocnić swoje pozycje. O ile Aleksandr Łukaszenko uchodzi za bardziej prorosyjskiego niż prozachodniego, o tyle do tej pory wobec Moskwy prezentował dość dużą asertywność.
Jerzy Nowakowski pod koniec sierpnia jako ekspert Warsaw Enterprise Institute pisał – Rosjanie zdecydowanie stawiali na scenariusz armeński w Mińsku. Wybory i ludowa rewolucja obalające władzę Łukaszenki, a następnie zainstalowanie tam życzliwego Rosji rządu, który na dodatek jako demokratyczny i rewolucyjny, będzie suto dofinansowywany z Zachodu.
Powyższe aspekty nakazują zastanowienie się, czy aby faktycznie polskie elity kierują się interesem Polski w kryzysie białoruskim i czy maja pomysł na odegranie przez nasz kraj istotnej roli, tak aby zwiększyć swoje wpływy na Białorusi. Co trzeba jasno stwierdzić – swojej polityki jako Polska nie realizujemy, być może uczestniczymy jedynie w grze innych.