Czy przygarniecie psa można nazwać adopcją? W bydgoskim samorządzie się o to kłócą



Autor: Johann

Autor: Johann

W marcu na sesji Rady Miasta przyjęto program opieki nad zwierzętami bezdomnymi w Bydgoszczy. W dokumencie pada kilka razy zwrot ,,adopcja zwierząt”, przeciwko czemu protestował radny PiS Marcin Lewandowski. Z racji nie ujęcia jego sugestii z sesji o wykreślenie tego zapisu, złożył do prezydenta interpelacje.

,,Ponawiam mój apel o rezygnację z korzystania z tego oburzającego terminu” – pisze radny Lewandowski do prezydenta Rafała Bruskiego – To użyte w dokumencie sformułowanie oznaczałoby, iż zwierzę można ,,usynowić”, ,,przysposobić”, uznać za własne dziecko – powołuje się radny na słownik, który dalej pyta – Czy – będąc konsekwentnym – Urząd Miasta w dalszej perspektywie akceptowałby hipotetyczne dokumenty traktujące np. o dziedziczeniu majątku przez zwierzęta lub o zamiarach pobierania na nie zasiłków opiekuńczych?

 

Radny Lewandowski uznał dokument w takiej formie za kompromitację i wezwał prezydenta do poprawienia go.

 

Termin adoptio jest dziedzictwem prawa rzymskiego – stwierdza w odpowiedzi prezydent Rafał Bruski – Wielki Słownik Poprawnej Polszczyzny stwierdza, że niepoprawne jest użycie czasownika ,,adopcja” w odniesieniu do rzeczowników ,,nieżywotnych”. W polskim prawodawstwie zwierzę nie jest rzeczą, a istotą żywą – podkreśla prezydent. Zdaniem prezydenta termin ,,adopcja zwierząt” jest dość powszechnie przyjęty, przez co też zrozumiały przez adresatów, jednocześnie obejmuje dość uniwersalnie terminologie związaną z posiadaniem i opieką nad zwierzętami. Dlatego prezydent nie zamierza korygować uchwalonego przez radnych dokumentu.