Interesy partii są ważniejsze od interesów narodowych (komentarz)



 Obraz jwvein z Pixabay

W poniedziałek mieliśmy do czynienia w Polsce do rzeczy niebywałej i do tej pory niespotykanej – mieliśmy do czynienia bowiem z pseudodebatami – w podobnym czasie dwaj pretendenci do pełnienia najważniejszej funkcji w państwie zamiast debatować między sobą, debatowali sami ze sobą w dwóch różnych częściach kraju. Do dzisiaj trwa spór między sympatykami, która z tych pseudodebat była ważniejsza, ale tak naprawdę trzeba spojrzeć na to co się zdarzyło jak na coś bardzo przykrego.

To kolejny wielki triumf partyjniactwa – komentuje Bartłomiej Radziejewski, założyciel thinkzine ,,Nowej Konfederacji” – Można by powiedzieć, że to tylko symboliczna puenta długoletniego procesu destrukcji polskiej debaty publicznej.

 

Wydarzenia poniedziałkowe były dość chętnie komentowane przez zagraniczne media, co niestety Polsce dobrego wizerunku nie buduje. Można znaleźć też analogię z debatą prezydencką na Ukrainie w 2010, gdy Julia Tymoszenko mówiła do pustego stanowiska z nazwiskiem Wiktora Janukowycza. Piszę o analogiach, bowiem w Końskich była wystawione stanowisko dla Rafała Trzaskowskiego, natomiast w Lesznie dla prezydenta Andrzeja Dudy. Tylko czy nasze narodowego ambicje opierają się na dążeniu do standardów politycznych z Ukrainy? Zapewne większość Polaków stwierdzi, że nie, a poniedziałkowe obrazki mogą stać się katalizatorem pokazującym im, że sprawy w kraju zmierzają w złym kierunku.

 

Najgorsze jest jednak to, że klasa polityczna tego nie zauważa, po tych pseudodebatach żelazne elektoraty zaczęły się ścigać w budowaniu przeświadczeniach, że to ich pseudodebata była prawdziwa, jednocześnie próbując dyskredytować tę drugą. Co gorsze – nie brakowało manipulacji, bowiem w tej kampanii wyborczej szerzenie fake newsów stało się na porządku dziennym, co jest moim zarzutem do całego PO-PiS-u. Ciśnienie na wygranie tych wyborów stało się tak silne, że kłamstwo stało się powszechnym narzędziem prowadzenia kampanii.

 

Triumf partyjniactwa

Prawdziwy patriotyzm nie może mieć na względzie interesów jednej klasy, ale dobro całego narodu – pisał Roman Dmowski, a co za tym idzie interesu partyjnego nie można utożsamiać z interesem narodowym, choć niekiedy próbuje się kreować takie przeświadczenie, bowiem interesy partyjne opierają się o zdobycie i utrzymanie władzy. Z tego też powodu politykami powinny kierować zasady moralne, które by tworzyły właściwą równowagę pomiędzy interesami narodu jako wspólnoty oraz interesami danej formacji politycznej. Niestety tej równowagi wydaje mi się, nie ma już od dawna, a w ostatnim tygodniu została ona oscentacyjnie podeptana. Warto jednak przestrzec wszystkich innymi słowami Romana Dmowskiego z 1926 roku, gdy Polska stanęła przed widmem wojny domowej – Rozbijmy Polskę na autonomiczne ziemie, to ją rychło zlikwidujemy

 

Rzymski polityk Marek Tulliusz Cycerona w dziele ,,O powinnościach” pisał tak:
Ci, co stoją na czele Rzeczypospolitej, mają zachować te dwa przepisy Platona: pierwszy, tak strzec dobra swych obywateli, iżby we wszystkich swoich czynnościach nań się oglądali, zapomniawszy o własnym pożytku; drugi, czuwać z równą troskliwością nad całą Rzecząpospolitą, aby poświęcając swe starania jednej jakiej części, innych nie opuszczali. Rząd Rzeczypospolitej, równie jak opieka, sprawowany być ma ku pożytkowi tych, którzy są poruczeni, a nie tych, którym jest poruczony. Ci, co mają na pieczy jedną tylko część obywateli, inne zaniedbują, wprowadzając do Rzeczypospolitej najszkodliwszą zarazę, rozterki i niezgodę, za czym idzie, (…) że mało kto dba o wszystkich. (…) Takich rozruchów wielki obywatel, godzien pierwszego Rzeczypospolitej miejsca, unikać i nimi się brzydzić będzie.

 

W poniedziałek zobaczyliśmy, że nikt nie pokazał się godnym być tym pierwszym obywatelem Rzeczypospolitej. Zwrócę jednak uwagę na pewien bardzo istotny fragment tego cytatu – Ci, co mają na pieczy jedną tylko część obywateli, inne zaniedbują, wprowadzając do Rzeczypospolitej najszkodliwszą zarazę, rozterki i niezgodę – jakże ponadczasowo to zdanie opisuje co się dzieje obecnie w Polsce. Pseudodebaty miały w zamyśle klasy politycznej mobilizować elektoraty, czyli były skierowane do części obywateli, których uznamy za twarde elektoraty, które następnie ruszyły do boju chociażby w mediach społecznościowych siejąc najgorszą zarazę – czyli rozterki i niezgodę.

 

Nawiązuje do myśli Cycerona, nie tylko z uwagi na to, że dobrze oddają co się dzieje w dzisiejszej Polsce, ale także dlatego, że jego dzieła kształtowały przez wieki polską myśl polityczną, gdzie Rzeczpospolita była najwyższą wartością. Nasuwa się przez to dość istotne pytanie – czy Polska będzie dalej wierna myśli politycznej wywodzącej się z antycznego Rzymu, czy może coraz bardziej będą widoczne wschodnie standardy?

 

Zdaje sobie sprawę, że na dwa dni przed ciszą wyborczą nie ma zbytnio czasu o apelowanie o rozsądek. Czym jednak częściej klasa polityczna będzie słyszeć, że pewne zachowania są nieakceptowalne, tym jest szansa, że może podejmie jakąś autorefleksję.