Kryzys pokazuje jak fatalną mamy klasę polityczną

Grafika promocyjna serialu ,,Okupowani"

Grafika promocyjna serialu ,,Okupowani

Zanim napiszę kilka gorzkich zdań rozpocznę od pewnego eksperymentu intelektualnego – wyobraźmy sobie sytuację, gdy Federacja Rosyjska pod byle pretekstem dokonuje agresji na państwa bałtyckie, państwa NATO są oburzone, ale ani Niemcy, ani Francja nie chcą się poświęcać swoich interesów. Rosyjska flota blokuje polskie porty, a przy granicy w Kaliningradzie zgromadzone są siły dwukrotnie liczniejsze od polskich sił zbrojnych. Rosjanie domagają się pod wymyślonym pretekstem oddania województwa warmińsko-mazurskiego oraz Białegostoku i Elbląga. Jednocześnie w Polsce trwa kampania wyborcza.

Pomoc zapowiadają Amerykanie, ale nie do końca przekonani, na przetransportowanie US Army poczekamy jednak kilka tygodni, ale do tego czasu Rosjanie mogą być już w Warszawie. Scenariusz może trochę jak political fiction, ale po to posiadamy armię, na wypadek takiej sytuacji. Do tego eksperymentu intelektualnego zachęciła mnie publikacja Bartłomieja Radziejewskiego z Nowej Konfederacji. Epidemia Covid-19 to bez wątpienia największy kryzys z jakim boryka się Polska od 1989, kryzys tym trudniejszy, iż zgodnie z konstytucją przypadają w maju wybory, a przez ostatnie tygodnie nasza klasa polityczna nie potrafiła w żaden sposób dojść do kompromisu. Nasza klasa polityczna nie potrafiła unieść się ponad codzienne podziały.

 

Odnoszę wrażenie, że od czasu pojawienia się zagrożenia COVID-19, jako realnego elementu naszego codziennego egzystowania, to spadło zainteresowanie polityką wśród Polaków, ale nie doprowadziło to do zawieszenia wojny pomiędzy obozami życia politycznego. Realne zagrożenie, nie sprawiło, że spory polityczne ,,zeszły na front dalszy”, stąd też nie ma pewności, że tak by się stało, gdyby pojawiła się groźba interwencji militarnej. Dzisiaj taką sytuację może być nam sobie trudno wyobrazić, ale czy jeszcze pół roku temu ktoś spodziewał się epidemii? Na dodatek nie brakuje osób, które próbują zyskać sławę tanim populizmem, głosząc właściwie anarchistyczne poglądy, że COVID-19 to jakaś ściema, mająca służyć wielkiemu spiskowi. Nie można wykluczyć zatem, że pojawią się głosy, iż Olsztyn i Białystok to przecież mała cena za bycie sojusznikiem Federacji Rosyjskiej oraz za utrzymanie standardu życia. O dziwo jak spojrzymy na środowiska, które w dobie COVID-19 stanęły na anarchistycznych pozycjach, to wcześniej wypowiadając się w polityce Bliskiego Wschodu, reprezentowały narrację rosyjską, już nie mówiąc chociażby o uwiarygadnianiu syryjskiego dyktatora Baszara Al-Assada. Uprzedzam już ewentualne zarzuty pod swoim adresem, że podlizuję się Amerykanom, na samym początku tekstu zasugerowałem bowiem, że nie możemy być pewni co do zdecydowania reakcji na zagrożenie w kierunku Polski. Zresztą sami eksperci ds. bezpieczeństwa z Unii Europejskiej przyczyn wielu fake newsów poszukują w celowych działaniach wywiadów państw, w których interesie jest destabilizacja UE.

 

Po przeczytaniu tych kilku zdań mojego autorstwa, może pojawić się wniosek, że jest to mimo wszystko pesymistyczna ocena zachowania polskiej klasy politycznej na wypadek wojny. Owszem, jest to pesymistyczny scenariusz, ale to co widzimy w przypadku COVID-19 skłania mnie do przeanalizowania również tych negatywnych scenariuszy. Ponadto musimy pamiętać, że zmieniły się zasady prowadzenia wojen, gdyby doszło do wojny w Europie, to nie musi ona przypominać tej kojarzonej z II wojną światową, najprawdopodobniej też nie będzie, dzisiaj bardziej trzeba się liczyć z wojną hybrydową, której elementem jest dezinformacja, ale także granie sceną polityczną państwa, wobec którego podejmowana jest agresja.

 

COVID-19 przyniósł Polsce kryzys zdrowotny, sanitarny, jego następstwem będzie też recesja gospodarcza (mniejsza lub większa). Z uwagi na to, że epidemia zbiegła się z konstytucyjnym terminem wyborów, to mamy w Polsce dodatkowo kryzys polityczny. Czas epidemii uniemożliwia przeprowadzenie normalnej kampanii wyborczej, która w polskiej tradycji demokratycznej jest jednak częścią aktu wyborczego, a ponadto organizacja wyborów wiąże się z ryzykiem rozpowszechniania epidemii. Z uwagi na delikatność sprawy, wyjściem z tego kryzysu byłoby porozumienie sił politycznych ponad podziałami politycznymi, na to się jednak nie zanosi, co więcej widzimy, że kryzys polityczny stał się elementem walki politycznej. Na tle polskiej klasy politycznej wyróżnił się w tym czasie były wicepremier Jarosław Gowin, który podjął się jakiś prób szukania porozumienia, reszta klasy politycznej oraz jej sympatycy nie są wstanie się cofnąć nawet o krok do tyłu, przez co znalezienie porozumienia jest trudne. Według prognoz epidemia może minąć za rok, półtora – natomiast skutki tego kryzysu politycznego będziemy odczuwać w Polsce przez lata, bowiem niska frekwencja czy sposób przeprowadzania wyborów może być potem wykorzystywany do podważania mandatu Prezydenta RP. Mało kto wie, ale Józef Stalin instalując w Polsce sobie lojalny rząd, jednocześnie podważając legalność polskiego rządu na emigracji, kwestionował legalność konstytucji kwietniowej z 1935 roku, która została uchwalona w atmosferze bojkotu prac nad nią opozycji. Było to co prawda szukanie jakiegoś pretekstu na siłę, ale tamten przykład pokazuje jak ważne jest dbanie o to, aby takie wydarzenia jak wybory czy sposób uchwalenia ustawy zasadniczej nie mogły być kwestionowane.

 

Norweski serial, który uczy

Miałem okazję obejrzeć kilka odcinków norweskiego serialu ,,Okupowani”, który był emitowany w tym kraju w telewizji publicznej. Scenariusz tego dzieła oparty został na twórczości pisarza Jo Nesbø. Akcja rozpoczyna się od rezygnacji Norwegii z wydobycia ropy naftowej i pełnego przejścia na ekologiczną energię, co uderzy w światową gospodarkę. Rosja dokonuje interwencji zbrojnej, za przyzwoleniem świata (w którego interesie nie jest nowa polityka energetyczna tego kraju). Nie dochodzi jednak do otwartej wojny, władze Norwegii nie chcąc rozlewu krwi przystają na okupację rosyjską. Ta forma wojny hybrydowej wywołuje z jednej strony sprzeciw wielu Norwegów, ale okupanci z kolei sprytnie rozgrywają sceną polityczną. Politycy dają się natomiast wciągną w grę okupanta, uwiedzeni szansą osiągnięcia krótkotrwałej korzyści politycznej, tak jak dzieje się to dzisiaj, gdy nie można się dogadać w sprawie zasad przesunięcia wyborów.

 

Na początku tej publikacji jako przykład potencjalnych roszczeń wskazałem terytoria, ale może być to oczekiwanie jak z norweskiego serialu – kontroli nad infrastrukturą służącą wydobywaniu surowców oraz sterowania sceną polityczną.

 

Dzisiaj są to rozważania na poziomie political fiction, ale obecny kryzys epidemiczny pokazuje, że nasza klasa polityczna nie jest przygotowana na takie sytuacje.