Od niedzieli, w związku z wprowadzeniem stanu zagrożenia epidemicznego, nie będą się mogły odbywać zgromadzenia powyżej 50 osób, dotyczy to również Mszy Świętych.. Tak to wygląda w teorii, w praktyce może dojść jutro do chaosu i sytuacji, których w okresie zagrożenia koronawirusem powinniśmy się wystrzegać.
W związku z wprowadzeniem stanu zagrożenia epidemicznego w Polsce oraz stosując się do rozporządzeń organów państwowych z 13 marca br., które ograniczyły liczbę uczestników zgromadzeń do 50 osób, w tej wyjątkowej sytuacji, zalecamy aby podczas każdej Mszy św. i nabożeństw wewnątrz kościołów diecezji bydgoskiej mogło przebywać maksymalnie 50 osób – napisano w komunikacie kurii Diecezji Bydgoskiej.
Tak to wygląda w teorii, a w praktyce w mediach społecznościowych wielu wiernych się zastanawia jak to ma wyglądać? Czy będzie kościelny stał przy drzwiach i po przejściu 50 wiernego (minus liczba osób w służbie liturgicznej) i zamknie drzwi? Nie ma bowiem odgórnych instrukcji, stąd też każda parafia będzie musiała na swój sposób sobie z tym poradzić. Jeżeli będzie pogoda, to część wiernych mogłaby przed kościołem słuchać Mszę z głośników. Nie ma wytycznych, bowiem tego typu sytuacja zdarza się pierwszy raz.
W ogłoszeniach jednej z bydgoskich parafii czytamy, że świątynia będzie otwierana dopiero na 10 minut przed Mszą i zgodnie z zaleceniem Episkopatu będzie mogło uczestniczyć 50 osób. Część parafii zgodnie z zaleceniem Episkopatu wprowadziła dodatkowe Msze w niedzielę, aby w ten sposób umożliwić uczestnictwo wiernym w mniejszych grupach.
Inną sprawa jest to, że do końca nie wiemy jak wielu wiernych uda się jutro do świątyń. Hierarchowie Kościoła zapewniają bowiem, że można uczestniczyć w Mszy Świętej oglądając jej transmisję w telewizji i w internecie.
Aktualizacja:
Niektóre mniejsze parafie zawieszają sprawowanie Mszy Świętych, uzasadniając to brakiem możliwości upilnowania uczestnictwa maksymalnie 50 osób.