Najpierw eksperymenty ZDMiKP, potem trudne do realizacji w praktyce rozporządzenie [komentarz]



Fot: Bartosz Bieliński

Fot: Bartosz Bieliński

Tematem, który przez ostatnie 1,5 tygodnia wywoływał największe emocje w Bydgoszczy była kwestia organizacji transportu zbiorowego w dobie koronawirusa. Patrząc na podejmowane decyzje z punktu widzenia epidemicznego, to popełniono masę błędów.

Zaczęło się w środę 18 marca, gdy z dnia na dzień Zarząd Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej przeszedł na rozkłady właściwe dla sobót. Efektem tego był tłok w wielu autobusach i tramwajach, czyli stworzenie warunków korzystnych dla rozpowszechniania się koronawirusa. Media stanowczo te decyzje krytykowały, ale ZDMiKP specjalnie się nie przejmować i na raty korygował z dnia na dzień, dorzucając dodatkowe kursy. Trochę takie eksperymentowanie na żywym organizmie.

 

Diametralnie wszystko się zmieniło w ostatni wtorek, gdy premier poinformował, że zostanie wydane zarządzenie nakazujące, aby autobusem lub tramwajem mogło podróżować maksymalnie tyle osób, ile wynosi połowa miejsc siedzących. ZDMiKP nie mając wyboru, od środy przywrócił rozkłady dla dni powszednich, choć są wiarygodne sygnały, że to w pełni nie pozwoliło się dostosować do wymogów rozporządzenia. Problem w tym, że o ile w Kancelarii Premiera można wydać takie rozporządzenie, to trudność jego wdrożenia leży po stronie samorządów, a to nie jest takie łatwe. W szczególności, że jego literalne stosowanie wymagałoby liczenia ile jest osób w pojeździe i powiedzenie części osób, że nie pojadą bo nie ma miejsca. Problemy z nadmiarem pasażerów pojawiają się w szczycie, czyli są to osoby dojeżdżające do pracy.

 

ZDMiKP w kolejnych dniach w miarę swoich możliwości dołożył kursy ponad standardowy rozkład. Nie da się jednak niczego zrobić z dnia na dzień, nawet z tygodnia na tydzień. O ile robione są już na drukarkach 3d prototypy respiratorów, to autobusu póki co nikt nie wydrukuje, a musi go też ktoś prowadzić z uprawnieniami.

 

Rekomendowanie innych form transportu i racje ideologiczne

Wiele miast wprost zachęca od pewnego czasu do unikania transportu zbiorowego. W naszym regionie takim miastem jest Inowrocław. Już trzy tygodnie temu zaproponowałem w Bydgoszczy tymczasowe wstrzymanie pobierania opłat za korzystanie ze strefy płatnego parkowania. W takim kierunku poszło kilka miast, chociażby słynący z dużej strefy Kraków.

 

Sam pomysł został nazwany jako populistyczny chociażby przez Społecznego Rzecznika Pieszych oraz organizację zrzeszającą właścicieli parkingów. Pojawiły się nawet kontr propozycje ze strony Zielonych i Społecznego Rzecznika Pieszych, aby wprowadzić na okres epidemii bezpłatną komunikację, czyli zachęcać do korzystania z komunikacji miejskiej.

 

W mojej opinii, gdybyśmy już 3 tygodnie temu zachęcali do przerzucania się na samochody osobowe, to natężenie w komunikacji miejskiej byłoby mniejsze. Nie wiem czy pozwoliłoby to w pełni dostosować się do rozporządzenia epidemicznego, ale byłaby to znacznie spójniejsza polityka.

 

Obecnie wiele miejsc parkingowych w strefie jest wolnych, nie wiemy natomiast jak będzie wyglądać sytuacja w autobusach i tramwajach w kolejnych tygodniach. Komendy Wojewódzkie Policji dostały zalecenia, aby kontrolować czy rozporządzenie jest przestrzegane. Może dochodzić zatem do wyrywkowych kontroli .