Najpierw zaspokojenie wierzycieli, później dopiero działania na rzecz środowiska



Do końca bieżącego roku powinna zostać uruchomiona instalacja remediacyjna w Łęgnowie, która ma za zadanie częściowo oczyścić wody podziemne. Program remediacyjny warty jest przeszło 94 mln zł. Nie brakuje jednak głosów, że będzie to tylko kropla w morzu potrzeb, bowiem faktyczne koszty naprawy środowiska po byłych zakładach chemicznych Zachem trzeba liczyć w miliardach. Można odnieść wrażenie, że zdaje sobie z tego sprawę też Ministerstwo Klimatu.

 

W odpowiedzi na interpelacje posła Jana Szopińskiego, wiceminister klimatu Małgorzata Golińska stwierdza – ,,określenie realnego terminu podjęcia działań polegających na usunięciu z gleby i wód podziemnych szkodliwych dla zdrowia substancji chemicznych związanych z działalnością przemysłową byłych Zakładów Chemicznych ,,Zachem” SA jest uwarunkowane zakończeniem postępowań administracyjnych toczących się wobec Syndyka masy upadłościowej Infrastruktura Kapuściska SA”.

 

Spółka Infrastruktura Kapuściska SA jest prawnym następca Zachem SA. Jak można jednak zinterpretować powyższy zapis – jest to stwierdzenie, iż główne prace rekultywacyjne się jeszcze nie rozpoczęły. Konieczne jest jednak najpierw zamknięcie spraw upadłościowych, czyli zaspokojenie w możliwym przez syndyka stopniu wierzycieli. Drugim warunkiem wskazywanym przez Golińską jest dokładne zbadanie terenu. Kolejne badania planowane są w tym roku, w styczniu Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska miał przekazać na nie promesę w wysokości 200 tys. zł.

 

Trzecim warunkiem rozpoczęcia gruntownej rekultywacji będzie pozyskanie dużych środków finansowych. Nie mówi się jednak już nic o konkretnych datach rozpoczęcia tej ,,głównej” rekultywacji.