Nowa perspektywa finansowa UE może się opóźnić, a co za tym idzie do regionów nie popłyną pieniądze



Lutowy szczyt przedstawicieli rządów państw Unii Europejskiej nie przyniósł consensusu co do nowych ram finansowych na lata 2021-2027. W Parlamencie Europejskim pojawiają się natomiast obawy, że może się zdarzyć tak, że do końca roku nie uda się uchwalić dyrektyw budżetowych, bowiem ostatnia propozycja jaka pojawiła się na stole najprawdopodobniej zostałaby odrzucona przez Parlament Europejski.

O postępie negocjacji pomiędzy rządami państw, a Parlamentem Europejskim mówił w poniedziałek na konferencji prasowej europoseł Jan Olbrych [PO – EPP], który jest członkiem zespołu negocjacyjnego ze strony Parlamentu Europejskiego. Uchwalenie budżetu to nie tylko osiągnięcie kompromisu przez premierów rządów, ale też propozycja musi zostać zaakceptowana przez Parlament Europejski

 

Dyskusja w jakim kierunku pójdzie Unia Europejska

Jedną z przyczyn patowej sytuacji w pracach nad budżetem jest wyjście z Unii Europejskiej Wielkiej Brytanii, która była jednym z większych płatników netto do budżetu. Wywołało do dziurę budżetową. Część rządów chce ograniczyć unijny budżet, są to najbogatsze państwa jak Niemcy czy Austria Parlament Europejski z częścią rządów jest natomiast przeciwnego zdania.

 

Lutowe negocjacje z udziałem premiera Mateusza Morawieckiego zakończyły się przed planem, bowiem nie przybliżały one do consensusu. Europoseł Jan Olbrycht wyjaśniał, że mamy dwa obozy, jeden chce cięć, drugi natomiast utrzymania polityk unijnych, w tej drugiej grupie jest Polska. Zdaniem Olbrychta grupa chcąca ciąć wydatki jest za tym, aby ograniczyć nieco funkcjonowanie Unii Europejskiej – W momencie, gdy wychodzi główny płatnik, skupić się na najważniejszych działaniach – wyjaśnia stanowisko.

 

– Parlament Europejski oczekuje od rządów jednoznacznego stanowiska co do polityk – powiedział Olbrycht, wyjaśniając, że z uwagi na radykalność cięć jakie pojawiły się w ostatniej propozycji Charlesa Michela – Posłowie nie wiedzą co mają negocjować.

 

Przykładem jest chociażby plan utworzenia unijnej Straży Granicznej, którą tworzyć miało 10 tys. funkcjonariuszy. Wydatki na ten cel mają być obcięte o 40% – Ta propozycja jest nie do przyjęcia, jeżeli pojawi się w takiej wersji, to Parlament ją odrzuci, bo to co się za nią kryje to jest zmiana polityki – wypowiada się w imieniu PE poseł Jan Olbrycht.

 

Chodzi o pieniądze

W propozycji Komisji Europejskiej z 2018 roku założono finansowanie budżetu na poziomie 1,11% produktu narodowego. W ostatnim czasie negocjacje zeszły do poziomu 1,06-1,07%, gdy Parlament Europejski twardo stoi na stanowisku, że powinno być to 1,3%.

 

Budżet zagrożony

Zdaniem Olbrychta trzeba powoli myśleć nad awaryjnym budżetem tymczasowym, gdyby nie udało się nowego uchwalić do 2021 roku, a może się tak zdarzyć. Bowiem jeżeli negocjacje między rządami oraz Parlamentem Europejskim się przedłużą, to może nie być czasu na uchwalenie dyrektyw przed końcem roku, co również jest procesem czasochłonnym. W takim wypadku beneficjenci na środki poczekają dłużej, a jak wiemy już są planowane wydatki w nowej perspektywie – polski rząd chce o środki unijne oprzeć budowę odcinków drogi ekspresowej S-10 oraz program budowy 100 obwodnic, wydatki planują też marszałkowie województw, samorządy lokalne, czy uczelnie wyższe. Jest to trochę wirtualne planowanie, bowiem nie znane są jeszcze kwoty, co potęguję tylko atmosferę niepewności.

 

Zielony ład

Europarlamentarzysta poinformował również, że w ostatnim czasie pojawiła się też propozycja większego wsparcia dla projektów ekologicznych tzw. zielony ład. Miało by to polegać na tym, że ze specjalnego funduszu państwo może otrzymać na projekt 1 euro, jeżeli wyłoży 1,5 euro z jakiegoś programu operacyjnego. Wysokość finansowania zależałaby też od tego czy państwo zobowiąże się osiągnąć w 2050 roku neutralność klimatyczną. Kraje, które tego nie uczynią, będą mogły liczyć na środki o 50% niższe z ,,zielonego ładu”.