Prawica chciała bronić życia, w efekcie aborcji dokonywanych w Polsce może być więcej

Prawica chciała bronić życia, w efekcie aborcji dokonywanych w Polsce może być więcej

Za kilka dni minie dokładnie miesiąc od orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji eugenicznej, które do dzisiaj nie zostało opublikowane, czy w praktyce nie obowiązuje. Następstwem tego była fala protestów, które zaczęły wygasać po tym, gdy prezydent Andrzej Duda zapowiedział wniesienie projektu ustawy, który miałby w praktyce złagodzić orzeczenie TK. Problem jednak w tym, że z punktu ochrony życia są to kwestie drugorzędne, powiedzieć można nawet – temat zastępczy.

Gdy politycy, publicyści i protestujący toczyli spory o to czy aborcja eugeniczna powinna być zakazana, okazało się, że obowiązujące w Polsce przepisy dotyczące aborcji nie są praktyczne w dzisiejszej rzeczywistości, czyli prawo jest powszechnie omijane. Dostępność tabletek poronnych sprawia, że w praktyce można dokonać aborcji ,,na życzenie” za kilkadziesiąt euro. Ostatnie tygodnie pokazały jak duża jest skala tego zjawiska, choć zapewne dla wielu polityków nie jest ono wciąż znane – okazuje się bowiem, że nie tylko można zamówić tabletki poronne zza granicy, ale w Polsce mamy organizacje, które pośredniczą i udzielają rad jak je zdobyć. W trakcie protestów zyskały one okazję, aby się rozreklamować. Dzisiaj w wielu miastach na ulicach znajdziemy bilboardy, z numerami telefonów, udzielających porad jak zdobyć tabletki poronne, czyli wykonać aborcję na życzenie.

 

Od kilku lat obserwujemy przeciąganie liny pomiędzy środowiskami pro life i lewicą – jedni chcą zaostrzenia zakazu aborcji o przesłanki eugeniczne, drudzy całkowitej liberalizacji, aby aborcja była wykonywana na życzenie. Środowisko pro life, które skupione były przez ostatnie lata na walce o wprowadzenie zakazu aborcji eugenicznej, przed miesiącem świętowały pyrusowe zwycięstwo – bo po pierwsze jeszcze nie weszło do obrotu prawnego, a po drugie lewica niby straciła, ale w praktyce całe to zamieszanie sprawiło, że może wzrosnąć liczba aborcji ,,na życzenie”.

 

Aborcji z przesłanek eugenicznych wykonywanych było rocznie około tysiąc w Polsce, przy pomocy tabletek poronnych może być to kilkaset.

 

Prawo a rzeczywistość

Zgodnie z polskim prawem kobieta nie ponosi żadnej odpowiedzialności z powodu przerwania ciąży, karane jest natomiast pomocnictwo i nakłanianie. Jak wynika z wyroków polskich sądów za pomocnictwo uznaje się handel środkami o działaniu poronnym, ale w przypadku gdy zamawiane są one za granicą, z krajów o bardziej liberalnym podejściu do aborcji, przeciwdziałanie temu procedorowi w dobie internetu jest bardzo trudne. Ostatnie tygodnie pokazały, że również w polskim prawodawstwie można udzielać bez problemu i jawnie porad jak je zdobyć, reklamując się nawet na bilboardach, choć jak wynika z komentarzy prawnych – W orzecznictwie za realizację znamienia pomocy z art. 152 § 2 k.k. uznano m.in. przekazanie numeru telefonu lekarza, który może podjąć się przeprowadzenia aborcji (jako sposób dostarczenia rady lub informacji), sprzedaż leków wczesnoporonnych w celu udzielenia pomocy do aborcji, oferowanie pieniędzy na pokrycie kosztów zabiegu i ewentualnej rekonwalescencji oraz zobowiązanie się do znalezienia osoby, która przeprowadzi zabieg, przekazanie numeru telefonu do ośrodka aborcyjnego poza granicami kraju i zapewnienie możliwości osobistego transportu do tego miejsca, zorganizowanie wyjazdu i sfinansowanie kosztów zabiegu, pożyczenie środków pieniężnych i dostarczenie środka transportu6, zawiezienie do gabinetu lekarskiego, uzgodnienie z lekarzem ceny i jej uiszczenie – pisze w artykule naukowym doktorant Uniwersytetu Jagiellońskiego Krzysztof Kmąk, który został opublikowany na stronach Prokuratury Krajowej

 

W publicznych wypowiedziach osoby się tym trudniące wprost się chwalą, że polskie prawo można bardzo łatwo obejść.

 

Wodzu prowadź nas na Kowno

Dzisiaj mamy sytuację, że każdy niewłaściwy ruch może przełożyć się do powrotu protestów na skalę kilkuset tysięczną (w skali kraju), pokazuje to chociażby nieopublikowanie do dzisiaj wyroku Trybunału Konstytucyjnego. Próba podjęcia walki z obchodzeniem ustawy, poprzez pomocnictwo, może być wywołana jako represje i również wywołać niepokoje społeczne. Stąd też konwerwatyści mają obecnie nieco ograniczone pole manewru.

 

Obecna sytuacja w mojej opinii to wina środowisk pro life, które przez lata wzywały do ruszenia ,,na Kowno”, czyli zaostrzenia ustawy, traktując jako zagadnienie trzeciorzędne, to czy ona jest respektowana – tak łatwiej można bowiem jako aktywista zostać zapisany w historii. Ruszenie na Kowno i zaniedbanie realnego problemu wywołało efekt odwrotny.

 

Chce zwrócić uwagę na jeszcze jeden aspekt – osobiście o problemie obchodzenia prawa dowiedziałem się dopiero w ostatnich tygodniach, aż dziwić się jednak, że środowiska i politycy budujący swoje kariery na walce ,,o życie”, jako wyspecjalizowani w tej tematyce, tego po prostu nie zauważyli.

 

O sprawie pisaliśmy: Na ulicach spór o aborcję, gdy prawo aborcyjne jest w praktyce omijane