Z powodu epidemii COVID-19 znacząco zmalała liczba pasażerów transportu zbiorowego. Trudno dzisiaj jest oszacować procentowo jak to się przełożyło na Bydgoszcz – z badań Nationale-Nederlanden wynika, że w skali kraju transportem publicznym odbywa się tylko 10% podróży, gdy np. przynajmniej trzy razy w tygodniu z roweru korzysta 24% badanych. Utrzymanie transportu zbiorowego jednak kosztuje, przez co stał się on poważnym obciążeniem budżetowym dla samorządów.
Rygory sanitarne wymusiły wprowadzenie ograniczeń co do liczby pasażerów – były one stopniowo liberalizowane, obecne przepisy mówią o liczbie osób w autobusie lub tramwaju w nie większej liczbie osób niż miejsc siedzących lub połowy miejsc licząc ogółem (razem ze stojącymi). Umożliwienie wszystkim zainteresowanym skorzystania z transportu zbiorowego wymusiło utrzymanie podobnego standardu liczby kursów jak przed pandemią, a że pasażerów było mniej (także z tego powodu, że od marca nie odbywały się zajęcia lekcyjne), spadły wpływy z biletów, to wynik finansowy transportu zbiorowego znacząco się pogorszył.
W czerwcu Rada Miasta Bydgoszczy skorygowała budżet na 2020 rok, uwzględniając skutki COVID-19, przez co dochody spały o 102,7 mln zł, z czego ponad 15 mln zł to mniejsze wpływy z biletów.
Obecnie mamy okres wakacyjny, stąd też komunikacja miejska zbytnio nie odbiega od swojego funkcjonowania w lipcu czy sierpniu 2019 roku. Nie mniej jednak jest wiele osób, które unikają tej formy transportu z obawy przed zakażeniem. Patrząc na zachowanie ludzi na ulicach można odnieść wrażenie, że epidemia dawno się skończyła, ale z kolei badania opinii publicznej wskazują, że wciąż jest wysoki procent ludzi obawiających się zachorowania. Wyzwaniem stanie się zatem odbudować zaufanie do transportu zbiorowego, gdy z COVID-19 uporamy się już raz na zawsze.
Potrzebne nowe otwarcie
Wydaje się przede wszystkim, że operatorzy transportu zbiorowego będą musieli wyjść do ludzi. Warto podpatrywać działania linii lotniczych, które dopiero od niedawna mogą świadczyć ponownie usługi wewnątrz Europy. Linie lotnicze dużo energii inwestują w pokazanie, jakie standardy bezpieczeństwa wprowadzają, aby zminimalizować możliwość zakażenia się pasażerów COVID-19.
Nie można jednak nowego otwarcia opierać tylko o tematykę COVID-19. Transport zbiorowy musi się stawać coraz bardziej konkurencyjny wobec transportu indywidualnego i w mniejszym stopniu rowerowego (wielu rowerzystów nie dojeżdża jednośladem codziennie, ale tylko przez kilka dni w tygodniu, więc mogą być też potencjalnymi pasażerami komunikacji zbiorowej). W Bydgoszczy powstają kolejne buspasy, co może wpływać na lepszą atrakcyjność, ale może warto zrobić też gest w kierunku pasażera w kwestii ewentualnych problemów z zakupem biletów przez terminal do płatności zbliżeniowej. Pisaliśmy o tym wielokrotnie i niestety póki co nie ma woli, aby wprowadzić przepisy na wzór Wrocławia, aby w przypadku problemów technicznych nie był odpowiedzialnością obarczany pasażer – jak nie działa terminal w Bydgoszczy, musimy wysiąść, bo inaczej zostaniemy uznani za ,,gapowicza”. Co prawda – jak wynika z docierających do nas informacji – po tym jak za kontrole odpowiada ZDMiKP, a nie jak było wcześniej zewnętrzna firma, kontrolerzy są bardziej wyrozumiali dla pasażerów, jednak tu nie powinno chodzić o wyrozumiałość osoby kontrolującej, lecz o to, aby również w aktach prawnych zapisy były po stronie pasażera.