,,Rodacy! Wybiła godzina wyzwolenia.” – czyli o tym jak przewidziano wyzwolenie przez Armię Czerwoną.



Cytatem: ,,Rodacy! Wybiła godzina wyzwolenia.” rozpoczyna się manifest wyzwoleńczy PKWN z 22 lipca 1944 roku, dokument który jak ustalili później historycy był zatwierdzany bezpośrednio przez Józefa Stalina. Przytaczam jego fragmenty, bowiem w mojej opinii propagandowe wyzwalanie Polski przez Armię Czerwoną, które jest świętowane do dzisiaj, politycznie wprost wywodzi się ze wspomnianego manifestu.

 

W ubiegłym tygodniu wyraziłem pogląd, że najwyższy czas, abyśmy świętowali 24 stycznia jako rocznicę ,,wyzwolenia spod okupacji hitlerowskiej”, bo równie dobrze jest to data rozpoczęcia nowej okupacji, radzieckiej, czy jak kto woli moskiewskiej. To samo odnosi się do Inowrocławia, i innych miejscowości, gdzie przyjęło się świętowanie ,,wyzwolenia”. Spotkało się to z wieloma reakcjami, w większości pozytywnymi, ale też były głosy polemiczne, stąd też chciałbym w ten temat wejść nieco głębiej, dla wskazania swoich wątpliwości, co do funkcjonującej obecnie narracji.

 

W manifeście PKWN, czyli rozwijając skrót – Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego czytamy – Sojusznicza Armja Czerwona jako armja wyzwoleńcza wskroczyła do Polski – wcześniej czytamy – Zjednoczeni ku chwale ojczyzny w jednem Wojsku Polskiem pod wspólnym dowództwem wszyscy żołnierze polscy pójdą obok zwycięskiej Czerwonej Armji do dalszych walk o wyzwolenie Kraju.

 

Słowo ,,wyzwolenie” w tym dokumencie pojawia się nad wyraz często. Nie będę cytował całego manifestu PKWN, ale muszę wspomnieć o zapisach stwierdzających, że konstytucja kwietniowa z 1935 roku jest ,,faszystowska”. Dyskredytowanie tamtej konstytucji wydaje się celowym i przemyślanym działaniem, bowiem konstytucja ta przewidywała funkcjonowanie w sytuacji wojennej rządu i prezydenta na uchodźstwie. Chodziło zatem o budowanie narracji, iż rząd w Londynie jest samozwańczym, a jedyną legalną władzą są politycy namaszczeni przez Stalina. W manifeście PKWN zresztą wprost londyński polski rząd oskarża się o współpracę z Niemcami – ,,Rząd” ten hamował walkę z okupantem hitlerowskim, swą awanturniczą polityką pchał Polskę ku nowej katastrofie.

 

W tamtym okresie stosunki dyplomatyczne pomiędzy rządem w Londynie a Związkiem Radzieckim nie funkcjonowały. Zostały zerwane w kwietniu 1943 roku, gdy wyszła na jaw zbrodnia katyńska, zamordowanie ponad 100 tys. przedstawicieli polskiej elity w Lesie Katyńskim, z rozkazu Stalina. Armia Czerwona zatem wyzwalała Polskę, nie uznając polskiego rządu na uchodźstwie.

 

Akcja Burza

W styczniu 1944 roku Armia Krajowa rozpoczęła operację ,,Burza”, która polegać miała na na wzmożeniu aktywności przeciwko Niemcom, aby witać Armię Czerwoną w roli gospodarza. Kierownictwo AK zdawało sobie bowiem sprawę, że zamiarem Rosjan jest po pokonaniu Niemiec zaprowadzenie w Polsce nowej okupacji. Z tego powodu podjęto decyzję o wybuchu Powstania Warszawskiego, której zasadność to już temat na osobne dywagacje, trzeba zdawać sobie jednak sprawę z jej genezy. Wynikała ona z tego, że dla Związku Radzieckiego kierowanego przez Józefa Stalina celem nadrzędnym było podporządkowanie sobie polityczne Polski, z tym celem też w 1939 roku zawarli sowieci sojusz z Hitlerem, w ramach którego 17 września 1939 dokonali na broniący się przez Niemcami kraj najazd, uderzając właściwie w plecy.

 

Niebezpieczeństwo relatywizmu

Patrząc z perspektywy szeregowego radzieckiego żołnierza, być może byli oni przekonani, że wyzwalają Polskę i inne narody przed faszystami, w rosyjskiej historiografii II wojna światowa nazywana jest bowiem jako ,,wielka wojna ojczyźniana”. Dlatego wszystkim poległym, przekonanym o walce za słuszna sprawę, należy się cześć i szacunek. Pozostając jednak w terminologii ,,wyzwolenia”, który jak już wspomniałem wprost wywodzi się z manifestu PKWN niebezpiecznie relatywujemy. Skoro bowiem Związek Radziecki nas wyzwalał, to nawet jeżeli przyznamy, iż po 1945 roku polska nadal była okupowana, to logicznie przyznajemy, iż była to mimo wszystko lepsza, bardziej ludzka okupacja. W mojej opinii jest to już jednak przekłamanie, stąd też moje oczekiwanie jednoznaczności pojęć.

 

Komunizm jako ustrój totalitarny był równie barbarzyński jak nazizm. Oba totalitaryzmy bowiem chciały pozbawić Polaków autorytetów poprzez ludobójstwa. Niemcy mordowali bydgoską inteligencję m.in. w Dolinie Śmierci, sowieci natomiast mordowali w Lesie Katyńskim. Rzekome ,,wyzwolenie” wielu bohaterów walczących wcześniej z nazistami, jak chociażby Witold Pilecki, zostało zamordowanych, głównie dlatego, że byli lojalni rządowi londyńskiemu, któremu przecież podlegała Armia Krajowa. Przed wojną miała też miejsce przecież operacja polska NKWD, w trakcie której wymordowano ponad 100 tys. obywateli Związku Radzieckiego tylko za to, że mieli polskie pochodzenie (obywatelami ZSRR byli z uwagi na ostateczny układ granic po traktatach ryskich).

 

Dzisiaj dla mnie paradoksem jest to, iż do dziedzictwa politycznego manifestu PKWN żadna licząca się polska partia się już nie odwołuje, to zapisane w nim ideologiczne ,,wyzwolenie”, jest do dzisiaj przedmiotem świętowania w Polsce. Pamiętać musimy przede wszystkim o ofiarach totalitaryzmów, również Rosjanach, którzy w machinie walki ideologicznej byli mięsem armatnim. Film Jeana-Jacquesa Annauda ,,Wróg u bram” w jednej ze scen pokazuje coś co miało miejsce nie tak rzadko na polu walki, gdy żołnierze zostają zmuszeni do atakowania pozycji wroga jak mięso armatnie, nie zawsze z karabinem w ręku – zakładano, że żołnierze podniesienie broń od któregoś z poległych towarzyszy. Jeżeli żołnierz się zawahał i zaczął się cofać, to mógł zostać zastrzelony przez swojego oficera za dezercję.