W czwartek 31 grudnia od godziny 19 do piątku godziny 6 według zapowiedzi rządu miał zostać wprowadzony zakaz przemieszczania się, który nazywany jest ,,godzina policyjną”. W ostatnim czasie nie brakowało opinii, iż prawnie takie ograniczenie przemieszczania się może być łatwo podważone przez sądy. W niedzielę premier Mateusz Morawiecki odniósł się do sprawy, łagodząc znacząco ton – wskazując,że jest to przede wszystkim apel do Polaków.
Ograniczenie gromadzenia się w noc sylwestrową ma na celu przeciwdziałaniu ryzyka wybuchu 3 fali COVID-19. Wątpliwości budzi już jednak podstawa prawna i formuła opierająca się na ograniczaniu swobód obywatelskich.
W niedzielę na konferencji prasowej pytany był o to premier Mateusz Morawiecki – My godziny policyjnej nie wdrażamy, aby ona mogła być zastosowana, musielibyśmy, za zgodą pana prezydenta, wdrożyć stan wyjątkowy. Uważamy, że dziś nie jest to niezbędne, gdyż ustawa o stanie zagrożenia epidemicznego daje nam niemal wszystkie instrumenty, właśnie poza na przykład godziną policyjną. Dlatego bardzo gorąco apelujemy o nieprzemieszczanie się, również o nieużywanie fajerwerków, aby ten Sylwester minął spokojnie.
Mamy zatem wyraźną zmianę tonu i apel o odpowiedzialne podejście do Polaków. W internecie nie brakowało głosów, aby celowo wychodzić na ulicę, w celu pokazania rządzącym, że wprowadzone przepisy nie mają solidnej podstawy prawnej. Być może przyjęcie formuły apelu, nieco uspokoi pewne zapędy.
– Wirus działa z opóźnieniem dwu-trzytygodniowym. Wdrożyliśmy nowe obostrzenia, uprzedzając niejako wzrost zakażeń na początku stycznia. Obawiamy się tego, że taki wzrost może nastąpić na skutek nieco wzmożonego ruchu, również handlowego, z którym mieliśmy do czynienia w okolicy połowy grudnia – uzupełnił premier.