Sytuacja epidemiologiczna w Bydgoszczy powoli się stabilizuje



Fot: Bartosz Bieliński

Fot: Bartosz Bieliński

Gdy w poniedziałek przedstawialiśmy średnią liczbę zakażeń COVID-19 na 100 tys. mieszkańców Bydgoszcz znajdowała się powyżej średniej dla kraju. Z wyliczeń wykonanych już w piątek wynika, że Bydgoszcz jest już poniżej średniej krajowej.

 

Pierwsze obostrzenia zaczynają dawać efekty — ocenił w rozmowie z PAP prof. Włodzimierz Gut. Dodał, że wyhamowanie tendencji wzrostowej zakażeń jest oczywiście pozytywne, ale nie wolno odtrąbić sukcesu, bo wtedy szybko poniesiemy porażkę.

 

Biorąc średnią zachorowalność dla ostatnich 7 dni (7-13 listopada) w Polsce na 100 tys. mieszkańców były to 63 przypadki. W poniedziałek pomiar dawał 64,2, czyli ostatnie dni przyniosły niewielki spadek w skali kraju.

 

Znacznie lepiej widać to już jednak w skali naszego województwa, gdzie w poniedziałek ten współczynnik wynosił jeszcze 68, a w piątek już 58, co jest dość widocznym spadkiem. Zresztą – jak informowaliśmy w środę, jako jedyne województwo odnotowaliśmy jeden dzień, w którym liczba nowych zachorowań była niższa od liczby ozdrowień.

 

W Bydgoszczy wskaźnik ten wynosił wczoraj 60, gdy w poniedziałek było to aż 72,2.

 

Najwięcej zachorowań w tym okresie odnotowaliśmy w ubiegłą sobotę – w Bydgoszczy było to 312 zakażeń, kolejne dni przynosiły już wyniki poniżej 300 przypadków, a po poniedziałku jedynie we wtorek stwierdzono ponad 200 przypadków (dokładnie 209).

 

Zdaniem prof. Guta jeszcze nie są zauważalne efekty obostrzeń wprowadzonych na przełomie października i listopada, które powinny jeszcze bardziej zredukować liczbę zakażeń.

 

Żeby powrócić do strefy żółtej wskaźnik na 100 tys. mieszkańców powinien spaść poniżej 10 zakażeń, do tego jeszcze dość długa droga.