W ubiegłym tygodniu w całej Unii Europejskiej głośno się zrobiło za sprawą rezygnacji z funkcji europosła polityka Fideszu Józsefa Szarleja, spowodowanej udziałem w orgii homoseksualnej. Sprawa jest tym bardziej kontrowersyjna, że Szarlej w aktywności na Węgier słynął z promowania konserwatywnych wartości i krytyki LGBT. O tym skandalu rozmawiamy z przedstawicielami węgierskiej opozycji.
O sytuacji na Wegrzech po skandalu z byłym eurodeputowanym oraz kwestii węgierskiego weta wobec wieloletniej perspektywy finansowej Unii Europejskiej rozmawiamy z posłem László Varjú, wiceprzewodniczącym Koalicji Demokratycznej, zastępcą burmistrza Ujpestu, dzielnicy Budapesztu Kanász-Nagy Máté z węgierskiej partii Zielonych oraz Balázsem Szabó, związanym z Jobbikiem, radnym Ujpestu.
László Varjú, poseł Węgierskiego Zgromadzenia Narodowego, przewodniczący Komisji Budżetowej Parlamentu, Koalicja Demokratyczna
Portal Kujawski: W Polsce panuje przekonanie, że rząd węgierski robi wszystko, co w jego mocy, by tę sprawę uciszyć. Na ile to jest prawda? Jak zareagowała rządowe media po wybuchu afery Szájera?
László Varjú: Państwowa agencja informacyjna i media publiczne podały 3 sprawy w tej sprawie:
– 1. wiadomość o rezygnacji Józsefa Szájera,
– 2. komunikat Józsefa Szájera, w którym pisze, że uczestniczył w „imprezie domowej” z naruszeniem przepisów epidemiologicznych, za które jest odpowiedzialny,
– 3. Wypowiedź premiera Viktora Orbána, w której pisze, że to, co zrobił Szájer, „nie pasuje do wartości Fideszu”. Otóż to.
Nie wspomniano o żadnych narkotykach, nielegalnej orgii grupowej ani ucieczce przez okna i rynnie. Tym samym ci, którzy są informowani tylko ze źródeł państwowych, mogą teraz uważać, że „domowe imprezy” w Fideszu to grzech niewybaczalny, za co poseł musiał ustąpić i opuścić Fidesz.
PK: Wybuch skandalu musiał mieć duży wpływ na społeczeństwo węgierskie, bo József Szájer to doświadczony i zdecydowany polityk Fideszu i polityki węgierskiej po 1989 r. Jest znany jako jedna z najbardziej wpływowych postaci na kursie chrześcijańsko-konserwatywnym, jeden z głównych ideologów obecnego rządu Orbána. Jak w świetle tego zmieni się postrzeganie Fideszu w węgierskim społeczeństwie?
LV: Nie jest to pierwszy raz, kiedy maska chrześcijańsko-konserwatystów spadła z Fideszu – wcześniej były burmistrz Fideszu (miasta Győr), Zsolt Borkai, który również miał rodzinę, miał materiał filmowy przedstawiający chorwacki jacht, do tego dochodzi ambasador Węgier w Peru, Gábor Kaleta, okazało się, że był pedofilem, a węgierski rząd robił wszystko, aby to ukryć. Chociaż nie było niespodzianki dla wyborców opozycji. W odniesieniu do wyborców prorządowych można mieć tylko nadzieję, że ta sprawa otworzyła oczy jak największej liczbie osób i że już widzą oni prawdziwą twarz Fideszu.
PK: Czy Pana zdaniem ta sprawa wpłynie na stanowisko negocjacyjne Węgier, a tym samym Polski przy negocjowaniu budżetu Unii Europejskiej? Czy uważa Pan, że Węgry będą wytrwale zawetować budżet UE nawet po sprawie Szájera?
LV: Cokolwiek zdecyduje Orbán, na pewno przegra na końcu sprawy weta, nie ma innego scenariusza. Viktor Orbán jest słaby i nieistotny, by skrzywdzić Europę wetem, ale może wyrządzić poważne szkody Węgrom, narodowi węgierskiemu, przedsiębiorstwom i rodzinom. Dziś Viktor Orbán uważa Węgry za zakładnika, ponieważ w tej debacie może tylko skrzywdzić nas, Węgrów.
Kanász-Nagy Máté, wiceburmistrz Ujpestu, LMP – Węgierska Partia Zielonych
PK: W Polsce panuje przekonanie, że rząd węgierski robi wszystko, co w jego mocy, by tę sprawę uciszyć. Na ile to jest prawda? Jak zareagowała rządowe media po wybuchu afery Szájera?
Kanász-Nagy Máté : Rządowa machina medialna początkowo zamarła, a potem bardzo szybko próbowali skrócić sprawę, według której József Szájer wyciągnął jedyny słuszny wniosek, zrezygnował i wyszedł. W tej chwili niektórzy prorządowi komentatorzy ośmielają się tylko być nieco silniej krytyczni, ale inni nie chcą sprawy komentować. To, co naprawdę zawstydza, to przede wszystkim nie historia Brukseli, ale napięty kontrast między konkretnym przypadkiem a hipokrytyczną polityką rządu.
PK: Wybuch skandalu musiał mieć duży wpływ na społeczeństwo węgierskie, bo József Szájer to doświadczony i zdecydowany polityk Fideszu i polityki węgierskiej po 1989 r. Jest znany jako jedna z najbardziej wpływowych postaci na kursie chrześcijańsko-konserwatywnym, jeden z głównych ideologów obecnego rządu Orbána. Jak w świetle tego zmieni się postrzeganie Fideszu w węgierskim społeczeństwie?
KNM: Nadejdzie chwila, kiedy obłuda tej władzy ujrzy światło dzienne.. Może ten moment przyniesienie obecny skandal z udziałem Józsefa Szájer. Nie może być, że od 10 lat słuchamy, jak buduje się tutaj przyzwoity chrześcijańsko-konserwatywny system (które nazywają się „System Współpracy Narodowej”), podczas gdy oni zostają przyłapywani w dwzuznacznych sytuacjach.
W rzeczywistości ten reżim nie jest ani konserwatywny, ani chrześcijański. Reżim ma przynosić korzyści niewielkiej części społeczeństwa, jednocześnie zajmując się swoimi partnerami biznesowymi, stawiając własny krąg na czele, wypychając go ulgami podatkowymi i dotacjami. Ten reżim polega na nieustannej walce ze stygmatyzowanymi grupami społecznymi. Ten reżim jest wykluczający, skorumpowany, piecze własną pieczeń. Nie tego oczekiwałbym od partii chrześcijańsko-burżuazyjnej. Prawdziwie konserwatywno-burżuazyjna partia byłaby doceniona i szanowana. Niestety takiej partii dziś brakuje na Węgrzech. Zastępują ich obłudny Fidesz i Viktor Orbán.
PK: Czy Pana zdaniem ta sprawa wpłynie na stanowisko negocjacyjne Węgier, a tym samym Polski przy negocjowaniu budżetu Unii Europejskiej? Czy uważa Pan, że Węgry będą wytrwale zawetować budżet UE nawet po sprawie Szájera?
KNM: Wierzę, że będzie to miało przede wszystkim implikacje polityczne w kraju, tu pozycja rządu będzie osłabiona, bo wykluczenie i piętno, jakie do tej pory stosowano wobec kilku grup społecznych, już nie zadziała, ich hipokryzja i hipokryzja są tak napięte. Jednak weto jest również nie do utrzymania. Węgry potrzebują pakietu ratunkowego w Brukseli, dostalibyśmy ogromną sumę 1,8 mld euro. Węgierskie społeczeństwo i gospodarka znajdują się w kryzysie z powodu skutków wirusa, nie można zawetować dostępu do zasobów. To byłby historyczny grzech Orbána. Poświęcenie pakietu ratunkowego, ponieważ walczy z cieniami w Brukseli, jest okropną nieodpowiedzialnością.
Balázs Szabó, radny i doradca ds. zagranicznych Ujpestu, Jobbik
PK: W Polsce panuje przekonanie, że rząd węgierski robi wszystko, co w jego mocy, by tę sprawę uciszyć. Na ile to jest prawda? Jak zareagowała rządowe media po wybuchu afery Szájera?
Balázs Szabó: Prasa pod wpływem rządu i państwowe media publiczne naprawdę chciały uciszyć ten już nie pierwszy wielki skandal Fideszu. Później, gdy mówił o tym cały kraj i cała Europa, wymyślili narrację, że József Szájer został uwięziony przez niemieckie służby specjalne i że zachodnie rządy rozpoczęły skoordynowany atak na naród węgierski (nie rząd węgierski, ale cały naród oczywyście). Delikatnie mówiąc, myślę, że to również prawda: na przykład ja po raz pierwszy usłyszałem 10 lat temu, że József Szájer ma homoseksualne skłonności. Skoro ja o tym wiedziałem, to też prawdopodobnie wiedziały też wszystkie służby wywiadowcze w Europie. O Józsefie Szájerze wszyscy wiedzą od 30 lat, a cała Bruksela wie, że to wypaczony homoseksualista, krążą też plotki, że jest pedofilem.
Jeszcze bardziej szokujące w tej historii całkowite milczenie chrześcijańskich kościołów na Węgrzech. Liderzy zarówno katolicki, jak i protestancki kosciołów milczą w tej sprawie i odmawiają komentarza. Zwłaszcza milczenie Kościoła katolickiego jest oburzające, ponieważ regularnie entuzjastycznie akceptują prawie wszystkie działania rządu. Zatem zachowanie kościołów chrześcijańskich jest również hipokryzją. Zdarzały się tu przecież przypadki perwersyjnej sodomii, homoseksualizmu, zażywania narkotyków, łamania godziny policyjnej i ucieczki od władz – a wszystko to w tym samym czasie.
PK: Wybuch skandalu musiał mieć duży wpływ na społeczeństwo węgierskie, bo József Szájer to doświadczony i zdecydowany polityk Fideszu i polityki węgierskiej po 1989 r. Jest znany jako jedna z najbardziej wpływowych postaci na kursie chrześcijańsko-konserwatywnym, jeden z głównych ideologów obecnego rządu Orbána. Jak w świetle tego zmieni się postrzeganie Fideszu w węgierskim społeczeństwie?
BS: Nie jestem pewien czy wiele osób w Polsce o tym wie, ale József Szájer sam napisał nową i obecne Konstytucję Węgier w 2011 roku na własnym komputerze. Jak trzeba być zboczonym aby narzucać chrześcijańską moralność w ciągu dnia i brać udział w masowych homoseksualnych orgiach w nocy.
Co ten człowiek myśli o sobie, kiedy miliony Węgrów nie mogą nawet wyjść na ulicę po godzinie 8 wieczorem (na całych Węgrzech z powodu epidemii koronawirusa wieczorem obowiązuje godzina policyjna) a on spokojnie bierze udział w orgii z dwudziestoma pięcioma (!!!) innymi mężczyznami.
Fidesz to partia na Węgrzech, w której liczebnie (a więc matematycznie) homoseksualistów jest więcej niż we wszystkich pozostałych partiach opozycyjnych razem wziętych. Ale w ten sam sposób można powiedzieć o Fideszu, że większość komunistycznych agentów, byłych informatorów, jest w ich szeregach. Nie ma dziś w Europie bardziej obłudnej partii niż Fidesz.
Mam nadzieję, że po tym skandalu więcej osób będzie rozczarowanych Fideszem. Niekoniecznie z dnia na dzień będą sympatykami opozycji, ale najpierw staną się bezdomni politycznie, a potem zaczną szukać alternatywy dla Fideszu.
PK: Czy Pana zdaniem ta sprawa wpłynie na stanowisko negocjacyjne Węgier, a tym samym Polski przy negocjowaniu budżetu Unii Europejskiej? Czy uważa Pan, że Węgry będą wytrwale zawetować budżet UE nawet po sprawie Szájera?
BS:Jestem skłonny uwierzyć, że za sprawą naprawdę stoi wywiad niemieckiego lub belgijskiego, przez które rządy krajów zachodnich wyraźnie zasygnalizowały Orbanowi, a przez niego także Polsce, że te dwa kraje nie mają nic do powiedzenia w najważniejszych sprawach europejskich. Nie jestem największym zwolennikiem Unii Europejskiej, ale planowane weto Orbána to ryzykowanie setek miliardów euro unijnych funduszy dla mojego kraju w ciągu najbliższych 7 lat. Uważam za niedopuszczalne, że Węgry stracą te pieniądze, po prostu dlatego, że Viktor Orbán odmawia gwarancji innym państwom członkowskim UE, że jego oligarchowie nie będą kraść pieniędzy UE.
Viktor Orbán zostanie wtedy sam z wetem i – jak zwykle – ładnie podpisze, co Niemcy odstawią do niego.