Ostatnie miesiące urzędowania biskupa Jana Tyrawy to był czas polaryzowania nastojów poprzez konflikt kurii z ratuszem. I choć sam konflikt wydaje się mieć podłoże błahe, to mieliśmy do czynienia z dwoma obozami – tych co murem stali za racjami kurii oraz mających inne zdanie, czy nawet drwiących się z rangi do jakiej doprowadzono konflikt o parkowanie. Nie sprzyjało to budowaniu jedności bydgoskiego Kościoła, a wręcz sprawiało, że wiele osób wierzących mogło się poza nim. Było to też sprzeczne działanie z nauczaniem Ewangelii – Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój.
To był stan zastany przez nowego ordynariusza diecezji bydgoskiej bp. Krzysztofa Włodarczyka, którego trudno oceniać po tygodniu urzędowania. Widać jednak już po tym czasie, że spodziewać możemy się zupełnie innego ,,biskupstwa”, poprzedni ordynariusz pamiętany jest chociażby ze stronienia od spotkań, z czego nie można robić przytyku, bowiem jak uczy psychologia są introwertycy i ekstrawertycy, po biskupie Włodarczyku widzimy wręcz chęć szukania tego kontaktu z wiernymi. Nowy ordynariusz zapowiedział chociażby udostępnienie swojego prywatnego numeru telefonu oraz na konferencji prasowej był gotowy zmierzyć się z trudnymi pytaniami.
Problemów do rozwiązania jest wiele, począwszy od kryzysu powołań kapłańskich, skończywszy na laicyzowaniu się społeczeństwa, także tego bydgoskiego. Widzimy to w różnego rodzaju statystykach, nawet opracowaniach wydawanych przez Kościół Katolicki. Za chwilę minie rok jak tysiące młodych ludzi bluzgało na modlących się pod bydgoską bazyliką, w ramach protestów w obronie prawa do aborcji. Czy te osoby uda się przyciągnąć z powrotem do Kościoła? To jest jedno z wyzwań przed, którymi staje nowy biskup. Trzeba uczciwie przyznać – nie będzie to łatwe pełnienie urzędu.
Jak spojrzymy na pierwsze ruchy nowego biskupa, chociażby telefon z życzeniami do prezydenta Bydgoszczy, to pokazuje, że bp. Włodarczyk chce być tym co zapobiega konfliktom.
Do tej pory wolano eskalować
Przed rokiem mieliśmy z jednej strony wspomniane bluzgi wobec modlących się, ale z drugiej strony polaryzacja poszła tak daleko, że bydgoski Kościół (nie liczę niektórych księży, którzy w kazaniach nawoływali chociażby do miłosierdzia wobec tych osób) nawet nie próbował o nich zawalczyć. Problem jednak w tym, że wskutek naturalnych ruchów demograficznych to pokolenie będzie kluczowe także dla bydgoskiego Kościoła.
Wspomniałem o konflikcie o parkowanie przy Katedrze, bowiem właściwie wtedy pierwszy raz wyraziście popłynął przekaz, że trzeba ,,bronić wiary przed poganami” Zaczęło się niewinnie, bowiem w centrum Bydgoszczy ograniczono ruch samochodów, przy okazji uporządkowano sprawy przy Katedrze, gdzie wcześniej w praktyce funkcjonował dziki parking, o co od wielu lat zabiegają ruchy miejskie. Z kurii poszedł komunikat, że to ,,atak na wolność Kościoła”. Potem już wszystko ruszyło samo, do walki z ,,pogańskim ratuszem” ruszyli niektórzy politycy, jeden z profesorów stwierdził nawet, że naruszono konkordat, znaleźli się też katolicy publicyści, co postanowili głosić Ewangelię poprzez nakręcanie awantury. Do tego doszło zbieranie podpisów pod petycją, co pokazuje jak ten błahy konflikt został potraktowany poważnie. Niestety wyrządził wiele szkód dla bydgoskiego Kościoła. Wydarzenia z jesieni 2020 roku, z punktu widzenia bydgokiego Kościoła była jedynie kontynuacją tej narracji, tym razem ,,wróg zewnętrzny” był już bardziej wyrazisty.
Stało się tak pomimo tego, że przestrzegał przed tym w amerykańskim Kongresie papież Franciszek – Współczesny świat, z jego otwartymi ranami, które naznaczają wiele naszych braci i sióstr, wymaga od nas przeciwstawiania się wszelkim formom polaryzacji, które dzieliłby go na te dwa obozy. Wiemy, że próbując się uwolnić od wroga zewnętrznego, możemy ulec pokusie, aby umacniać wroga wewnętrznego.
Swoją drogą – być może ten tekst dotrze do bp. Włodarczyka, być może warto spotkać się również z bydgoskim środowiskiem ruchów miejskich.