Na początku 1945 roku III Rzesza już wyraźnie przegrywała wojnę, rozpoczęła ewakuację obozu koncentracyjnego Stutthof działającego niedaleko Gdańska. 25 stycznia, w śniegu, wyruszył tzw. marsz śmierci – ponad 11 tys. więźniów wyruszyło w kolumnie na zachód, musząc pokonywać nawet przy temperaturze minus 20 po 20 km dziennie – po pobycie w obozie byli znacznie wygłodzeni. Wielu umierało w drodze w wycieńczenia, ci co spowalniali kolumnę byli rozstrzeliwani.
Uczestnikiem tego marszu był Norweg Johan Solberg, który zmarł w czerwcu 2020 roku w wieku 98 lat. Jego historię przedstawia portal klikk.no. 9 kwietnia III Rzesza dokonała inwazji na Norwegię, szybko podporządkowując sobie terytorium tego kraju. Johan Solberg w 1944 roku był maturzystą, współpracował też z norweskim ruchem oporu, za co w maju został aresztowany. W sierpniu wraz z innymi więźniami wysłano go ciężarówką do dzisiejszej Polski, do obozu Stutthof. Jak przyznaje Solberg Norwegowie nie mieli aż tak złych warunków, byli bowiem traktowani jako więźniowie polityczni. Był więźniem o numerze: 63069, miał wówczas 22 lata.
25 stycznia Solberg znalazł się wśród uczestników marszu śmierci. Wędrowanie w skrajnych warunkach zakończyło się dopiero w marcu, gdy więźniów uwolnili Rosjanie. Dla wielu to nie oznaczało wolności, ale dalszą walkę o życie, bowiem ich organizmy były skrajnie wyniszczone. Johan Solberg trafił do Bydgoszczy, gdzie 3 miesiące spędził w szpitalu, jak przyznaje miał wątpliwości czy przeżyje. Udało mu się i mógł wrócić do Norwegii.
O tragicznym okresie wojny milczał przez 50 lat, ale w końcu, przy okazji procesu jednego z oprawców ze Stutthofu musiał się z tym zmierzyć – Nie chce zemsty – mówił cytowany przez portal klikk.no – Nie wolno nam nienawidzić – przestrzega ludzi na przyszłość, aby nie doszło do powtórki z tamtego okrucieństwa. Solberg wybaczył zasiadającemu na ławie oskarżonych, który jako strażnik do Stutthof trafił mając zaledwie 17 lat – Po wejściu do systemu nie było już wyjścia – mówił Solberg o okrucieństwie nazizmu, który skłaniał ludzi do antyludzkich czynów.
To tylko jedna historia
Z tej relacji nie dowiadujemy się skali, jaka rolę odegrała Bydgoszcz w 1945 roku, w pomocy ofiarom obozu w Stutthof. Jest to jedna historia, ale na pewno niosąca dużą dawkę emocji. Bydgoszcz została zajęta przez Rosjan 24 stycznia, po wcześniejszym wyrzuceniu z miasta Niemców. Marsz śmierci o którym mowa, wyruszył ze Stutthof dzień później.
Dziennik Bałtycki cytując Elżbietę Grot z muzeum w Stutthof wskazuje, że więźniów pochodzenia żydowskiego z obozu Stutthof lasami pędzono w kierunku w Bydgoszczy, aby w tym rejonie ich rozstrzelać. Działo się to jednak raczej wcześniej, z racji wspomnianego opuszczenia Bydgoszczy przez Niemców, pod naporem Armii Czerwonej, już 24 stycznia.