W ubiegłą sobotę odbyła się prezentacja programu politycznego PiS Nowego Ładu, jak pokazuje Google Trends w sobotnie popołudnie radykalnie wzrosły wyszukiwania w wyszukiwarce Google frazy ,,firma w Czechach”, apogeum wyszukiwań była niedziela. Problemem nie wydaje się jednak sam program polityczny, ale ogólna mentalność klasy politycznej.
W ostatnim tygodniu kilku przedsiębiorców, z którymi rozmawiałem przyznali, że na poważnie rozważają przenosiny swojej firmy do innego kraju, najczęściej mowa była o Czechach. Jak się okazuje, w regionach transgranicznych na południu Polski jest to zauważalne zjawisko, że polscy przedsiębiorcy są formalnie zarejestrowani w Czechach i tam płacą podatek dochodowy oraz składki.
Nowy Ład to zapowiedź zmian w podatkach i składkach, na których część Polaków, w tym także niektórzy przedsiębiorcy zyskają, ale też będą tacy co stracą. Utarło się, że poszkodowani będą lepiej zarabiający. Sprawa jest jednak bardziej złożona, a co wydaje się najbardziej frustrujące dużo mamy ogólników, a mało konkretów co nie sprzyja perspektywom działalności gospodarczej. Wiemy, że coś ma się dziać z umowami zlecenia, które pozwalają wielu startupom jakoś funkcjonować, politycy chcą je ograniczyć, nie wiemy dzisiaj jednak jakimi sposobami. W międzyczasie powstał już projekt ustawy, który ma pozwalać urzędnikom przekształcanie tego typu umów decyzją administracyjną w umowy o prace, gdy uznają, że tak należy.
Polityk na utrzymaniu przedsiębiorców wie i tak lepiej
Problem oderwanej od rzeczywistości gospodarczej klasy politycznej jest już dość stary i nie tyczy się konkretnej opcji politycznej, bowiem właściwie każdej formacji można by jakieś szkodzące przedsiębiorczości pomysły znaleźć. W Bydgoszczy mamy polityka, który ubzdurał sobie, że w mieście jest za dużo sklepów sprzedających alkohol i należałoby ich liczbę w wykazie zmniejszyć. Jest to naiwne myślenie, że jak ktoś będzie miał do sklepu monopolowego 200 metrów dalej to będzie kupował mniej alkoholu. Statystyki pokazują raczej odwrotną tendencję, bowiem w Polsce ubywa punktów sprzedaży alkoholu, ale jego spożycie na Polaka rośnie. Polityczne lekarstwo radnego może jedynie sprawić, że sklep X, który straci koncesję na alkohol może mieć poważne problemy z rentownością, natomiast położony ulicę dalej Y, który zachowa koncesję będzie miał rekordowe obroty.
O tym, któremu z tych sklepów się będzie wiodło lepiej powinien decydować rynek, a nie politycy wchodząc ze swoimi buciorami.
Cierpliwość może się za chwilę skończyć
Radni czy urzędnicy nie muszą się martwić o wpływy wynagrodzeń, co jeszcze bardziej frustruje przedsiębiorców, którzy swoją ciężką pracą muszą się do nich dokładać, nie zawsze mając pewność, że zarobią na swój chleb, bo np. kontrahent opóźnia płatności, albo zbankrutuje. Przedsiębiorcy widzą z jednej strony polityków, którzy chcą im narzucać swoje pomysły, a z drugiej strony fiskalne państwo, które trzeba w pierwszej kolejności zaspokoić. Są to jednak przede wszystkim problemy mentalne.
Z tego też powodu może wzrosnąć exodus gospodarczy polskich przedsiębiorców do państw, które traktuje ich bardziej po partnersku. O takich decyzjach wcale nie muszą decydować oszczędności podatkowe, ale polska mentalność fiskalna, do której cierpliwość polskich przedsiębiorców powoli zaczyna się kończyć.
Przenoszenie się firm za granicę to natomiast straty gospodarcze dla Polski, bo ich składki zamiast wspierać polskich budżet, będą płynąć do innego kraju. Swego czasu mówiło się, że płacenie podatków w Polsce to przejaw patriotyzmu, ale jak słyszę, wszystko ma swoją granicę.
Czechy kuszą zryczałtowanymi składkami, Estonia startupy
Składka na ubezpieczenia społeczne w 2021 roku wynosi w Polsce 1.380 zł bez choroboweg (nie licząc ulg na początku działalności gospodarczej). Od 2021 roku w Czechach osoby na jednoosobowej działalności gospodarczej, których zarobki roczne nie przekraczają 800 tys. koron, czyli około 136 tys. zł, mogą rozliczać się w oparciu o podatek zryczałtowany, który wynosi 5730 korony miesięcznie, czyli niecały tysiąc złotych. W tej formule ujęte jest ubezpieczenie społeczne, zdrowotne oraz podatek dochodowy, który wynosi symboliczne ok. 17 zł miesięcznie. Taka forma ogranicza też znacząco biurokrację, co przynosi oszczędności na księgowości i czasie.
Dość atrakcyjne jest też prowadzenie działalności w Estonii, w szczególności dla startupów, które mogą nie mieć każdego miesiąca dużych wpływów. W Estonii musimy na składki społeczne oddać 33% dochodu, przy rozliczeniu raz na 3 miesiące, przy czym minimalna składka płacona raz kwartał to 386 euro. Estonia słynie też z podejścia urzędników do przedsiębiorców, którzy mają za zadanie przede wszystkim pomagać. Estonia pozwala również bardzo dużo spraw urzędowych załatwić on-line.