Od poniedziałku 19 kwietnia władze Bydgoszczy chcą uruchomić dodatkowe 9 punktów masowych szczepień – obecnie działające 58 punktów w Bydgoszczy jest wstanie szczepić około 17 tys. osób tygodniowo, otwarcie tych 9 punków zwiększyłoby ten potencjał do 35 tys. punktów. Plany te może pokrzyżować jednak dostępność szczepionek.
Na dzisiaj Bydgoszcz dysponuje potencjałem do 17 tys. szczepień tygodniowo, ale z powodu braku szczepionek i tak nie jest on wykorzystywany.
Okazuje się, że na powszechne szczepienia zupełnie inaczej patrzy strona rządowa – pierwszy punkt masowych szczepień, w ramach działania pilotażowego ma zostać uruchomiony 20 kwietnia i założenie ma być, iż na powiat ma powstać tylko jeden punkt masowy. Minister Michał Dworczyk studzi zapędy samorządowców wskazując, że problemem nie jest brak miejsc do szczepień, lecz brak samych szczepionek. Rząd liczy, że w kwietniu uda się zaszczepić (zakładając terminowe dostarczanie szczepionek przez producentów) tyle samo osób co w okresie styczeń – marzec łącznie, czyli szczepienia powinny iść trzy razy szybciej.
W ostatnich dniach wykonywano w Bydgoszczy około 2 tys. szczepień dziennie, wyłączając dni świąteczne, daje to około 11 tys. szczepień tygodniowo. Wciąż zatem daleko jeszcze do wykorzystania potencjału 17 tys. szczepień.
Czy uda się rozwiązać temat z turystyką szczepienną?
Drugim największym węzłem szczepień w kujawsko-pomorskim jest Ciechocinek, gdzie skierowania na szczepienia otrzymują bydgoszczanie, dla wielu z nich jest to uciążliwe. Tutaj nasuwa się pytanie dotyczące dystrybucji szczepionek, bo skoro Bydgoszcz nie wykorzystuje całkowicie potencjału, dlaczego jej mieszkańcy muszą jeździć prawie 100 km?
Ten temat podejmowali wielokrotnie bydgoscy posłowie czy to w interpelacjach czy to na posiedzeniach komisji. Konkretnego wyjaśnienia nie ma, w tym również odpowiedzi na pytanie, czy np. gdy bydgoszczanin otrzyma pierwszą dawkę szczepionki w Ciechocinku, to czy drugą mógłby otrzymać bliżej Bydgoszczy?
