19 marca przypadła 40. rocznica wydarzeń Bydgoskiego Marca 1981 roku z udziałem prezydenta Andrzeja Dudy i premiera Mateusza Morawieckiego. W tym samym czasie po przeciwnej stronie ulicy Jagiellońskiej odbył się więc przedstawicieli opozycji, którzy m.in. poprzez gwizdy wyrażali dezaprobatę wobec polityki polskiego rządu. Jak się okazuje – ich ścigania domaga się dyrektor w Urzędzie Wojewódzkim.
Tego dnia przy ulicy Jagiellońskiej doszło do dość burzliwych sytuacji, policjanci próbowali doprowadzić do rozwiązania tego zgromadzenia, mieli także wyrwać uczestnikom dwa megafony. Jednocześnie jak informują uczestnicy tego wiecu, było ono pod ochroną prawną, bowiem było zarejestrowane zgodnie z ustawą o zgromadzeniach publicznych.
Jak się dowiadujemy – policja prowadzi wobec uczestników wiecu postępowanie mające wyjaśnić, czy nie dopuścili się wykroczenia. Z akt tej sprawy wynika, że o ściganie oraz ukaranie wniósł zastępca dyrektora Wydziału Bezpieczeństwa Kujawsko-Pomorskiego Urzędu Wojewódzkiego. Zważywszy na to, że dyrektor ten jest podwładnym wojewody Mikołaja Bogdanowicza, a wniosek o ściganie złożył w ramach obowiązków służbowych, ta sprawa może być oceniana również przez pryzmat polityczny. W szczególności, że zgromadzenie naprzeciwko Urzędu Wojewódzkiego było zarejestrowane.
Prokurata sprawdza czy policja nie przekroczyła uprawnień
Uczestnicy wiecu, wobec którego interwencje podjęli policjanci, złożyli na nią skargę do prokuratury. Bydgoska prokuratura wyjaśnia, czy funkcjonariusze nie nadużyli swoich uprawnień oraz czy nie popełnili wykroczenia (odpowiedzialność głównie dowódców) zapisanego w artykule 54 kodeku wykroczeń – czyli zakłócania legalnego zgromadzenia.