Gdyby władze bydgoskiego portu były mniej oszczędne, to otrzymałby on większą dotację



Fot: PLB

W ubiegłym roku Port Lotniczy Bydgoszcz otrzymał od rządu 199 tys. zł wsparcia za lockdown od połowy marca do maja. W praktyce skutki zawieszenia lotów do dzisiaj uderzają w kondycję finansową bydgoskiego lotniska, które musiało dokapitalizować Województwo Kujawsko-Pomorskie, to na większe wsparcie ze strony państwa nie ma co liczyć.

W sprawie sytuacji polskich portów lotniczych poświęcone było posiedzenie sejmowej Komisji Infrastruktury. Rozmawiano m.in. o podziale 142 mln dotacji państwowej pomiędzy polskie porty. Wiceminister Marcin Horała w trakcie tego posiedzenia dal do zrozumienia, że lotniska w Szczecinie i w Bydgoszczy teoretycznie mogły otrzymać większa pomoc niż otrzymały – Szczecin-Goleniów i Bydgoszcz, które wykazały stratę, ale była ona mniejsza niż udział w dotacji proporcjonalny do udziału w rynku. W związku z tym miały one pokrytą całą wykazaną stratę, ale oczywiście całej potencjalnej dotacji nie wykorzystały.

 

Wynika z tego, że pod względem kryterium udziału w rynku bydgoskie lotnisko mogło uzyskać więcej pieniędzy, gdyby jednak osiągnęło wyższą stratę. Polityka finansowa władz portu okazała się na tyle skuteczna, że straty udało się zminimalizować, przez co państwowa pomoc była niższa, niż gdyby władze lotniska były bardziej rozrzutne.

 

Skutki odczuwane do dzisiaj

Województwo Kujawsko-Pomorskie dla utrzymania lotniska dokapitalizowało je kwotą 2 mln zł. Od marca ubiegłego roku nie powróciły loty niemieckiej Lufthansy, w maju na kilka tygodni reaktywowane zostały loty RyanAir, które najpierw zawieszono w listopadzie, natomiast grudniowa próba ich reaktywacji nie powiodła się z uwagi na zerwanie lotów do Wielkiej Brytanii z powodu nowego wariantu COVID-19. Loty do Wielkiej Brytanii powinny wrócić dopiero w drugiej połowie maja.