Inowrocławscy kierowcy coraz bardziej rozgoryczeni. W MPK może dojść do strajku



Fot: UM Inowrocław

Fot: UM Inowrocław

Od kilku tygodni toczy się spór zbiorowy w inowrocławskim MPK – załoga domaga się podwyżek, pracodawca twierdzi, że nie ma środków, w międzyczasie pojawia się też wątek wysokich zarobków prezesa spółki.

 

Związkowcy domagają się podwyżek na poziomie 150 zł rocznie plus wskaźnik inflacji. Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne wskazuje, że takich pieniędzy nie ma i postulatu nie jest wstanie spełnić. Ratusz uważa, że to wewnętrzny spór w MPK, ale pojawiają się głosy, że gdyby miasto zwiększyło finansowanie (uchwałą Rady Miejskiej) to pracodawce byłoby stać na spełnienie oczekiwań. Problemem jest jednak trwająca pandemia, która sprawiła, że mniej osób korzysta z komunikacji publicznej, przez co spadły wpływy z biletów, a utrzymanie autobusów stało się bardziej deficytowe.

 

Okazuje się też, że prezes MPK Mariusz Kuszel jest jednym z najlepiej wynagradzanych szefów spółek komunikacyjnych w województwie – z tytułu bycia prezesem zarobił w ubiegłym roku przeszło 253 tys. zł, co daje ponad 21 tys. zł miesięcznie. W takiej sytuacji trudno wyjaśnić pracownikom, że dla nich nie znajdzie się 150 zł. Dodatkowo prezes Kuszel zasiada w Radzie Nadzorczej Zakładu Energetyki Cieplnej w Inowrocławiu, innej spółki komunalnej, z tego tytułu w ubiegłym roku zarobił ponad 47 tys. zł.

 

Ryzyko strajku wisiało kilka miesięcy temu też w bydgoskim MZK, mediatorowi udało się jednak wypracować kompromis. Mediacje podejmowane są też w inowrocławskim MPK, ale na razie bez przełomu.