Dzisiaj na Kapuściskach swój sprzeciw wobec budowy spalarni odpadów niebezpiecznych na terenach dawnego Zachemu wyrazili radni PiS oraz przedstawiciele zlokalizowanych w okolicach dawnego Zachemu rad osiedli. Wskazywali oni na istniejącą już spalarnię ProNatury, wskazując na to, że kolejna instalacja wpłynąć może negatywnie na zdrowie mieszkańców.
Padały wypowiedzi, że planowana przez firmę Eneris instalacja może w praktyce spalać więcej odpadów niż ProNatura. Dawali oni do zrozumienia, że władze miasta powinny zrobić wszystko, aby tę planowaną inwestycję przyblokować. Obecnie prezydent zgodnie z prawem proceduje wniosek środowiskowy złożony przez inwestora.
Inwestor wyjaśnia, że gdzieś te odpady muszą być spalane
Do odpadów niebezpiecznych zalicza się chociażby te medyczne, do spalania których uprawnień nie posiada ProNatura, swoją wewnętrzną instalacje posiada jedynie Centrum Onkologii. Dodatkowo za takie odpady uważa się lakiery czy odpady weterynaryjne. Zdaniem inwestora Eneris alternatywą jest wywożenie odpadów do województwa warmińsko-mazurskiego, gdzie koszty spalania mogą być dwukrotnie wyższe lub powstawanie kolejnych dzikich wysypisk, co w przypadku odpadów niebezpiecznych stanowić może ogromne zagrożenie dla mieszkańców. Eneris wskazuje, że takie dzikie wysypisko ostatnio odkryto przy ulicy Smoleńskiej. Inwestor jednoznacznie zaprzecza też możliwości spalania odpadów przywożonych zza granicy, czego ma zabraniać prawo.
Firma Eneris zwróciła się do Rad Osiedli o spotkania, na których chce wyjaśnić wątpliwości mieszkańcom. Do spotkania miało dojść już z Radą Osiedla Łęgnowo, natomiast 22 czerwca dojdzie do rozmów z Radą Osiedla Kapuściska.
Według Urzędu Miasta procedowana lokalizacja oddalona jest od zabudowań Mieszkalnych Kapuścisk o 1,3 km, Łęgnowa – ponad 2 km.