Na Starym Rynku pojawiają się już ogródki gastronomiczne. Restauratorzy nie wiedzą jednak na czym siedzą



Pierwsi bydgoscy restauratorzy przy Starym Rynku stoliki i krzesełka wystawili we wtorek, licząc iż ta forma stacjonarnej gastronomii zostanie otwarta jako pierwsza. Nadzieje mogły wywołać chociażby wypowiedzi z marca minister Olgi Semeniuk. Zupełnie inaczej sprawę jednak widzi resort zdrowia.


– Jestem zwolennikiem pomysłu, aby ogródki restauracyjne otworzyć, gdy nastąpi ocieplenie, bo gospodarka tego potrzebuje, szczególnie dział gastronomii. Ten pomysł rekomendowałam – mówiła w programie ,,Money” minister Olga Semeniuk. Specjaliści są raczej jednogłośni co do tego, iż spędzanie czasu przy stoliku na świeżym powietrzu jest znacznie mniej ryzykowne jeżeli chodzi o transmisję wirusa, niż w przypadku zamkniętych lokali.

 

W środę na restauratorów wylany został już zimny prysznic, bowiem rząd zdecydował o przedłużeniu dotychczasowych obostrzeń do 18 kwietnia. Nie wiadomo też co wydarzy się dalej, bowiem od ministra zdrowia Adama Niedzielskiego wychodzi przekaz, że taka forma gastronomii może być niedostępna także na początku maja. Mówimy zatem o dobrym miesiącu, gdy część restauratorów już inwestuje w ogródki gastronomiczne.

 

Symboliczna opłata

W Bydgoszczy restauratorzy oferujący stoliki na zewnątrz muszą ponosić opłatę za dzierżawę chodnika, podobnie jak w ubiegłym roku ratusz zdecydował, że będą to opłaty symboliczne – 1 grosz za metr kwadratowy dziennie, czyli 100 razy mniej (w przypadku sprzedaży alkoholu) niż było to w 2019 roku. W ten sposób samorząd chce ulżyć restauratorom. Dla nich jednak największym problemem jest brak możliwości zarobkowania, stąd też na uruchomienie chociażby gastronomii na świeżym powietrzu oczekują.