Około 200 osób brało udział w wiecu, na którym zarzucano marszałkowi Sejmu pedofilię, w tym współpracownik portalu o profilu prorządowym



Fot: Facebook

Fot: Facebook

22 maja 2019 roku kampania wyborcza do Parlamentu Europejskiego zbliżała się ku końcowi, w Hotelu pod Orłem gościł Grzegorz Braun, dzisiejszy poseł, który wprost sugerował, że były marszałek Sejmu RP zamieszany jest w proceder pedofilski. Sprawę opisujemy dopiero teraz, bowiem warszawska prokuratura postawiła niedawno zarzuty osobom, które stały za stworzeniem tej plotki.

– Małe zamieszanko w sprawie penalizacji przestępstw o charakterze seksualnym z udziałem nieletnich – mówił w maju 2019 roku, dzisiejszy poseł Grzegorz Braun – Być może to jest koło ratunkowe rzucone marszałkowi Kuchcińskiemu – te słowa wprost można uznać za stwierdzenie, iż były marszałek Sejmu miał dopuścić się czynności pedofilskich. Te słowa były na pewno wystarczające, aby wśród około słuchaczy zbudować takie przeświadczenie o polityku Prawa i Sprawiedliwości – Tam chodziło o osobę młodą, ale nie dziecko – kontynuował Braun.

 

Wypowiedzi Brauna były opublikowane też w mediach społecznościowych, stąd też kanał dojścia był znacznie dalszy.

 

Były agent CBA z zarzutami

Nikt po słowach Brauna nie protestował, choć obecny był chociażby Krzysztof Drozdowski, wówczas podobnie jak Braun kandydat Konfederacji na europosła, dzisiaj stały publicysta na stronie ,,Tygodnik Bydgoski”, z treściami sympatyzującymi z Prawem i Sprawiedliwością. Drozdowski nie tylko nie protestował, ale po zakończeniu spotkania bił brawo dla Brauna.

 

Kłamstwo poszło w eter, co prawda marszałek Sejmu Marek Kuchciński sprawę rzekomych przecieków z CBA, które zarzucały mu te czyny, skierował do prokuratury, ale musiało minąć ponad 2 lata, aż prokuratura zabrała głos w tej sprawie. W lipcu bieżącego roku został zatrzymany i usłyszał Wojciech J, były funkcjonariusz CBA. Wojciech J. miał twierdzić, że posiadał nagrania na których widnieje polityk PiS w kompromitującej go sytuacji, ale później twierdził, że zaginęły. Opinia publiczna zatem ich istnienia nie mogła nigdy potwierdzić.

 

Śledztwo prokuratorskie po zawiadomieniu byłego marszałka prokuratura wszczęła w kwietniu 2019 roku, czyli na kilka tygodni przed wiecem Grzegorza Brauna i Krzysztofa Drozdowskiego w Bydgoszczy.

 

W maju 2019 roku Konfederacja nie przekroczyła progu wyborczego.