– W tym wypadku jest to narażenie na śmieszność tak poważnego organu jakim jest policja – tymi słowami komentuje piątkowy wyrok Sądu Rejonowego w Bydgoszczy radny wojewódzki Jerzy Gawęda. Przypomnijmy – sąd uniewinnił cztery osoby, które przez 2,5 roku były obwiniane o to, że zakłócały w połowie 2019 roku Marsz Równości. Jak się okazało żaden z dowodów nie dawał nawet przesłanki, aby tym osobom taką winę przypisać.
– Nie chciałbym mówić o pewnym absurdzie, ale to pokazuje, że organy państwa jak policja nie powinny się angażować w sprawy polityczne jednej czy drugiej strony – komentuje radny Jerzy Gawęda, który już kilka tygodni temu pisał w tej sprawie list do komendanta wojewódzkiego, wskazując na absurdalność sprawy.
W piątek sędzia stwierdził, że policja w materiale dowodowym w żaden sposób nie wskazała w jaki sposób obwinieni popełnili wykroczenie, co więcej w czasie procesu żaden z policjantów nie był wstanie potwierdzić, że te osoby zachowywały się niestosownie. Skierowano wnioski o ukaranie osób, które jedynie znajdowały się na obszarze, gdzie znajdowali się kontrmanifestanci do Marszu Równości – Jeżeli się podejmuje działania, gdzie następuje złamanie prawa to oczekujemy profesjonalizmu, że wskaże się osoby, które faktycznie naruszały prawo. A w tym wypadku jest to narażenie na śmieszność tak poważnego organu jakim jest policja i osłabienie zaufania społeczeństwa – ocenia Gawęda.
Dwa i pół roku udowadniał, że go nie było
Największym absurdem jest sprawa jednego z obwinionych, który od samego początku utrzymywał, że go na miejscu kontrmarszu nie było, bowiem w zupełnie innym miejscu wykonywał prace dorywczą. Policja chciała go ukarać, bo policjantowi analizującemu materiał zdjęciowy wydawało się, że rozpoznaje obwinionego. Dopiero biegli antropolodzy jednoznacznie wykazali, że była to błędna interpretacja policjanta.
– Mowa tu o dużym skandalu i myślę, że tej sprawie powinni przyjrzeć się przełożeni – minister spraw wewnętrznych – zapowiada Gawęda skierowanie sprawy do MSWiA.
Radny wskazuje również, że oprócz tego, że te osoby przez 2,5 roku musiały walczyć o dobre imię, to sprawa naraziła Skarb Państwa na niepotrzebne koszty, chociażby w kwestii zamawiania ekspertyz antropologicznych.
Sprawę kierujemy do RPO i NIK
W piątek zapowiedzieliśmy, że zwrócimy się do Rzecznika Praw Obywatelskich wskazując na problem braku odpowiedzialności policjantów za słuszność kierowania do sądu wniosków o ukaranie, które stawiają później w niekomfortowej sytuacji osoby niesłusznie obwinione.
Zwrócimy się również do Najwyższej Izby Kontroli o zbadanie, czy przedmiotowe postępowanie policjanci przeprowadzili zgodnie ze sztuką.